poniedziałek, 9 stycznia 2012

na marginesie

Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: Oto tu jest albo: Tam. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest. Do uczniów zaś rzekł: Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: Oto tam lub: Oto tu. Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. (Łk 17, 20-23)


Mam takie poczucie, że pełno jest w nas chaosu. Śmiejemy się z brukowców, paparazzich, którzy wiadomością dnia nazywają listę monopolowych zakupów jakiejś gwiazdki jednego sezonu, ale...
Sami wciąż biegniemy. Spokój szybko staje się monotonią, a potem zaczyna męczyć. Wciąż szukamy czegoś nowego.
A życie? Chyba potrzebuje jakiejś stałości. Niekoniecznie stabilizacji. Tylko że tu pojawia się problem. Systematyczna praca staje się czymś nie do wypracowania, bo nie widać efektów. JUŻ. Kiedy trzeba chociażby uzupełnić braki. Takie najprostsze, z chrześcijańskiej codzienności, której nie rozumiem, bo nie chcę rozumieć. 
Demon acedii, południowego zmęczenia, dziś często nie przychodzi zachęcając do sjesty. Raczej ubiera maskę słusznego działania, szukania wciąż nowych zajęć, rozpoczynania coraz większych, coraz bardziej spektakularnych akcji. Kiedy potem się pytam, jak realizuję moje chrześcijaństwo w praktyce, okazuje się, że pełno mnie wszędzie. Oprócz serca, w którym mieszka Duch. Ale wspólnota się rozrasta, ludzie są zafascynowani, mówi się o nas na mieście.
Marketing bez podstaw sprzedaje pustkę, bo zamiast Ważnego wciska sam siebie.

1 komentarz:

  1. Coś jest w tym zabieganiu i szukaniu coraz to nowych "wrażeń". A może taka jest ludzka natura, wciąż poszukująca?

    OdpowiedzUsuń