czwartek, 31 marca 2011

mono

Słyszałam kiedyś o zakonnikach, którzy na początku każdego Wielkiego Postu wynoszą wszystko ze swoich cel, przynoszą tylko rzeczy najpotrzebniejsze, a resztę wyrzucają. Przypomniało mi się to, gdy dziś - całkiem znienacka - dopadła mnie przeprowadzka. Takie tam akademikowe przygody, i to jakieś pół godziny po stwierdzeniu, że "zostaję z tą gorączką w łóżku". Wprawdzie do ascetycznej mniszki mi daleko, ale takie tęsknoty za wyzwoleniem się od dżyliona zbędnych przedmiotów potrafią się zbudzić.

Zwłaszcza że już jutro Dni Kolbiańskie. Cykliczna impreza w Harmężach, wiosce koło Oświęcimia, w tym roku "nieco" huczniejsza z powodu 70. rocznicy śmierci ojca Maksymiliana. Na wykładach niemal same szychy, a duch promieniuje aż dotąd. Dawanie świadectwa o Chrystusie na wzór św. Maksymiliana. To temat. A przebieg... zobaczymy!
A w głośnikach - Turnau śpiewa jak Starsi Panowie, żeby - skoro przeprowadzka - modlić się do św. Jacka. Miałam okazję go (znaczy Jacka, nie Turnaua) odwiedzić dwa tygodnie temu. Jest moc, można rzec.

niedziela, 27 marca 2011

III niedziela Wielkiego Postu (A)

Wyjścia
Mojżesz, kiedy wydobył wodę ze skały, mógł Izraelitom wydawać się kimś w rodzaju Beara Gryllsa. My, dzięki narracji biblijnej, wiemy że to nie był pomysł jego, ale Pana Boga. Nie trzeba wędrować po pustyni, żeby znaleźć się w miejscu życia, z którego nie za bardzo wiadomo jak się wydostać i nie wiadomo jak doczekać zmiany sytuacji. Okazuje się, że po pierwsze - zawsze jest jakieś (chce się powiedzieć: Bóg wie jakie) wyjście, a po drugie, że nawet ze skały może wodę wyprowadzić.

Psalm 95
Choć czasem dzieją się wokół cuda i cudeńka na miarę tych tryskających wodą skał, człowiek albo nie chce ich dostrzegać, albo nic mu się nie podoba. Kiedy mówi - czy to Bóg, czy to Kościół - łatwiej się zamknąć i słuchać tylko siebie. Problem w tym, że nie tędy droga.

List do Rzymian
Bardzo mi się podoba ten fragment pod względem językowym. O polskim, tysiąclatkowym przekładzie oczywiście mówię. Najpierw mocne teologicznie zdania wielokrotnie złożone, a potem jakby kawałki przepisane z brudnopisu. Bo dawanie mądrych odpowiedzi stawia setki kolejnych pytań, na które wciąż dopowiadamy. No, czasem odpowiedzieć można od razu, ale na trudniejsze to się tak szybko nie da.

Jana
Długi ten fragment, 37 wersów!
Żydzi nie lubili (delikatnie mówiąc) Samarytan, bo ci poddali się Babilończykom i zostali w Ziemi Obiecanej, a nie udali się do niewoli. Wchodzili w relacje z najeźdźcami i, choć uważali się za wyznawców judaizmu, Żydzi im tego odmawiali. W czasach Jezusa ta wzajemna niechęć ma jakieś 500 lat i nic nie wróży jej końca. Jezus jest ponad i w zasadzie zmusza do tego całe otoczenie. Prostuje spór mówiąc, że jest bezzasadny, bo i tak niedługo Świątynia będzie zburzona. Ważny jest Duch.
To nie jest odejście od kultu kościelnego, bo nasze kościoły raczej odpowiadają synagogom niż Świątyni. Poza tym - Duch to sakramenty, a tych można dostąpić tylko w zorganizowanym kulcie Kościoła. I Prawda. Czyli Jezus. Może zagasić 500-letnie spory jedną rozmową przy studni.

niedziela, 20 marca 2011

II niedziela Wielkiego Postu (A)

Rodzaju
Najciekawsze jest to, że taką obietnicę słyszy każdy z nas. Codziennie. Opuścić to, co bezpieczne, by dać się poprowadzić Bogu. Uwierzyć Mu i sobie, że działam dla Niego. Wbrew pozorom to nie takie łatwe. Zwłaszcza gdy wydaje się, że On błogosławi komuś zupełnie innemu niż ja. Dlaczego?


Psalm 33

Skoro Bóg może wszystko, to czy warto Mu zaufać? Skoro dopuszcza śmierć i cierpienie? Skoro wybiera ludzi słabych i niepozornych, by byli Jego znakiem?
Każde Jego dzieło godne zaufania.

List do Tymoteusza
Wielki Post dopiero się zaczyna. Choć wielu z nas już pewnie złamało postanowienia albo było o krok. Czasem nie od razu widać, gdzie tak naprawdę leży problem. Paweł nie ukrywa przeciwieństw i trudności, tak bardzo wielkopostnie. Czytanie życia przez pryzmat Ewangelii pomaga odnaleźć jego sens.

Mateusza
Pomysł św. Piotra z namiotami wydaje się totalnie od czapy. Po co mu te namioty? Mojżesz i Eliasz, Prawo i Prorocy, pojawili się nagle i za chwilę równie nagle znikną. Może Piotr chce ich zatrzymać na siłę? Może chce się czymś zająć, bo Przemienienie sprawia, że totalnie nie wie, co robić?
Tak dużo mamy głupich pomysłów, kiedy Bóg SIĘ DZIEJE.

sobota, 19 marca 2011

poświęcił ich...

Miałam dziś okazję uczestniczyć w święceniach diakonatu. Niesamowite wrażenie. I kilka mocnych przemyśleń...
Pierwsze, z początku obrzędów. Prowincjał, wg ustalonych formuł oczywiście, powiedział, że bracia są godni święceń. Kiedy się pomyśli o tym, czyją moc otrzymają, w jakich wydarzeniach będą posługiwać, o tym, że to pierwszy stopień do godności kapłańskiej... A przecież chłopaki niczym nie różnią się od setek innych. Godność, którą otrzymali(śmy) za darmo. Oni - otrzymali tę wyrażoną przez sakrament. Ta odpowiedź ludu - Bogu niech będą dzięki! - jest do granic prawdziwa.
I drugie - już po modlitwie święceń neodiakoni otrzymują Ewangelię. Biskup mówi wtedy:
Przyjmij Chrystusową Ewangelię, której głosicielem się stałeś; wierz w to co będziesz czytać, nauczaj tego, w co uwierzysz, i pełnij to, czego będziesz nauczać.
Polecenie na życie tego młodego człowieka, ale też każdego chrześcijanina. Przecież naucza się nie tylko z ambony. Całym życiem. Nie tylko po sakramencie święceń, ale po chrzcie też... A biskup, który za czternastym razem mówi to z taką samą radością, jak za pierwszym, tylko pomaga w modlitwie.

A wszystkich, którzy powyższy post przeczytali, zobowiązuję do przynajmniej jednego Pod Twoją obronę w intencji wyświęconych dziś w Krakowie diakonów, franciszkanów konwentualnych.

-----
edytowane, bo link do ładnego poczytania o wszystkim na zakonfranciszkanów.pl

środa, 16 marca 2011

rachunki

Łatwo podziwiać męczenników. Trudniej odezwać się przeciwko komuś, kto świadomie prowokuje obrażając Boga. Choćby i żadne męczeństwo za to nie groziło. Ot, najwyżej drobne kłopoty, choć i tak niekoniecznie.
Czy chodzenie na procesję Bożego Ciała, na Drogę Krzyżową ulicami miast jest manifestacją religijną?
Gdzie jest granica między moją radością a prowokacją?

niedziela, 13 marca 2011

I niedziela Wielkiego Postu (A)

Rodzaju.
W tym fragmencie zawsze mnie uderza postawa - odpowiedź Ewy. Diabeł pyta o słowa Boga, a kobieta oprócz boskich nakazów dodaje coś od siebie. Pan zabronił jeść owoców, Ewa mówi, że zakazał ich nawet dotykać. Kiedy jakieś zadanie wydaje nam się trudne, szukamy usprawiedliwienia, by je zepchnąć jako zbyt wymagające. Diabłu ten plan zadziałał.

Psalm 51
taki wielkopostny w całej swej krasie. W związku z tym w ostatniej zwrotce też. Przywróć nam, Boże, radość - prawdziwą radość wypływającą ze zbawienia.

Rzymian
Jezus jako drugi Adam. Miłosierdzie, miłość bez granic, która jest większa od wszystkiego. Wystarczy tylko przyjąć prawdę o Bogu - źródle miłości.

Mateusza
Coś, przez co wiele znanych mi pań w wieku... dojrzałym (wielokrotnie), brałoby różańce do rąk i "bić heretyka". Chrystus, Bóg - Człowiek, jest kuszony. Najnormalniej  w świecie. My też mamy kuszenia. Czy trzy? Nie wiadomo

czwartek, 10 marca 2011

czasownik

Ostatnia cisza była efektem treningu, przyznaję. Treningu przed czasem radosnego oczekiwania na najważniejsze wydarzenie w dziejach świata.

Wczoraj - Środa Popielcowa. Na wieczornej mszy ludzi więcej niż w niedzielę. Trudno się dziwić, że katolicyzm jest uważany za smutną religię, skoro "znawcy" pojawiają się tylko w dniu, w którym chcemy sobie uświadomić, że jesteśmy grzesznikami. I to nie dla jakiegoś samobiczowania czy innego masochizmu. Każdy człowiek jest grzesznikiem, ale każdy ma szansę na szczęście. Dlatego przy posypaniu głowy popiołem - akcie tak pokutnym, że innych nie trzeba - słyszymy "Nawróć się i uwierz w Ewangelię. Dobrą nowinę o zbawieniu - radości wręcz niewymownej.
Ciekawa rzecz, na którą zwróciła uwagę M. - wszyscy obficie celebrują Tłusty Czwartek. Kilogramy słodyczy, biznes, objadanie się. Środę Popielcową już znacznie mniej osób. A przecież Czwartek jest tylko dlatego, że zaraz post...
I jeszcze jedna rzecz - taka słowna zabawa. Postanowienie. Zestawienie postu, ustawienia sobie wszystkiego we właściwej kolejności i czegoś nowego.

niedziela, 6 marca 2011

IX niedziela zwykła (A)

Powtórzonego Prawa.
Urzekł mnie początek, już dawno zresztą. Weźcie sobie te moje słowa do serca i do duszy. Przywiążcie je sobie jako znak na ręku. Znak na ręku - po pierwsze w miejscu, które jest praktycznie zawsze widoczne dla innych, bez zahaczania o obnażanie się. Słowa Pańskie mają być czymś, co mnie określa. A po drugie - ręce służą do robienia. Znak na rękach to modlitwa, by moje czyny były zgodne z Jego błogosławieństwem.

Psalm 31
Od kilku tygodni śpiewamy w psalmach modlitwę wielkiego zaufania. Czy to "działa", skoro wciąż zakładamy możliwość doznania zawodu? Żywa relacja z Bogiem to nauka zaufania każdego dnia, choćby wydawała się bezsensowna.

List do Rzymian
(mój ukochany zresztą). Wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej. Pisałam już kiedyś o tym, że czasem żywoty świętych Pańskich wprowadzają w osłupienie. Bo przecież nikt normalny nie umie tak żyć. To zdanie rzuca na taki pogląd nowe światło. Wszyscy zgrzeszyli - i ja, i Ty, i wielcy święci z obrazka, nawet Maryja jak każdy inny człowiek potrzebowała Odkupienia. Kąpiemy się w blasku chwały Chrystusa. I dobrze nam tak!

Mateusz.
Bardzo mi się podoba, że w tej alegorii Jezus nie ukrywa trudności. Przychodzą wichry i potoki, bo przecież wszyscyśmy zgrzeszyli. Utwierdzenie domu na realnej skale zbawienia daje wymierną korzyść.

piątek, 4 marca 2011

sygnalizacja

Na jednym z ruchliwych skrzyżowań zepsuły się światła. Po prostu zgasły. Obserwowałam tę krzyżówkę kilka dobrych minut, czekając na tramwaj. Okazuje się, że kierowcy w ogóle nie umieją się w takiej sytuacji zachować. I tu dwie intuicje.

Ludzie potrzebują jasno ustalonych zasad. Pewnie, są tacy, dla których czerwone to tylko przyjacielska sugestia. Jednak smutne praktyki pokazują, że to często źle się kończy. Życiowy "kodeks ruchu" też mówi jasno - nie kradnij, nie zabijaj, szanuj drugą osobę... Przyjacielska sugestia?

Z drugiej strony - widać co dzieje się, gdy tego bata nad głową braknie. Same zasady, choćby i najszlachetniejsze, nie wystarczą. Potrzeba jeszcze myślenia, żeby zasady zagnieździły się w sercu.

wtorek, 1 marca 2011

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.

A kiedy oczy widzą coś zupełnie innego niż serce? Kiedy serce, nerki - jak mawiali żydzi - mówią oczom i innym zmysłom, że zupełnie się mylą?
Od kilku dni próbuję udowodnić sobie i światu, że ta oto gąbka do tablicy nie istnieje. Taka zabawa, trening. Jak udowodnić światu i sobie przede wszystkim, że istnieje Coś, o czym zmysły pojęcia nie mają?

(na marginesie spotkania i rozmowy o nabożeństwach eucharystycznych)