niedziela, 31 października 2010

XXXI niedziela zwykła (C)

W wielu kościołach obchodzi się dziś rocznicę ich poświęcenia. U mnie - teksty na niedzielę zwykłą.

Mądrości. 
W świetle aktualnych dyskusji o ochronie życia i miejscu wiary w świecie - piękne zdanie: Dlatego nieznacznie karzesz upadających i strofujesz przypominając, w czym grzeszą, by wyzbywszy się złości, w Ciebie, Panie, uwierzyli. Grzech - złość na Pana Boga. Złość, bo wydaje mi się, że siedzi sobie na tronie i złośliwie ogranicza moją wolność. Emocje są złym doradcą. Wcześniejsze zdania tego fragmentu pokazują dlaczego. A skoro jakaś wyimaginowana agresja rodzi realną agresję, może czas, by uświadomiona, bezgraniczna miłość obudziła we mnie choćby ułamek podobnej miłości?

Psalm 145
także opowiada o tym, co Bóg robi z grzesznikami i jaki wobec nich jest. Nieskory do gniewu, łaskawy, miłosierny. Pan podtrzymuje wszystkich, którzy upadają, i podnosi wszystkich zgnębionych. Łatwo mi pomyśleć, że po moim grzechu Bóg się obraża, odwraca i odchodzi. Tak mocno mam zakodowaną wizję karania za każdy zły postępek. Pan jednak mnie podtrzymuje, nawet gdy upadam. I wchodzi do najczarniejszej nawet dziury.

List do Tesaloniczan
powstał prawie 2000 lat temu. A dziś wciąż słyszymy, że koniec świata jest bliski, że powtórne przyjście tuż, tuż*, że ktoś gdzieś jakieś wizje miał... Nie dajmy się zachwiać. Ważniejsze, by Bóg uczynił nas godnymi swego wezwania, by w naszym życiu został uwielbiony. Wtedy nie będzie ważne, czy 2012, 2011, czy może wiele lat później Pan przyjdzie to wszystko osądzić.


Łukasza.
Według starych sucharów, Jezus potwierdza tu teorię Darwina. Mówi przecież: Zacheuszu, zejdź z drzewa!
Poprzednia organistka mocno zestawiała Zacheusza z Mateuszem, wymiennie stosując jedną piosenkę o ich nawróceniach. Choć wiele różnic, łączy ich jedno: spotkanie z Jezusem przewraca wszystko do góry nogami. Kiedy zbawienie staje się moim udziałem, nie mogę żyć tak jak wcześniej. Choćby wszyscy się burzyli.



* 1 tuż = 0, blisko

piątek, 29 października 2010

dwie twarze

W ciągu kilkunastu minut usłyszałam od jednej osoby dwie opowieści o klerze.
Pierwsza zasmuciła, bo pokazywała boleśnie święty Kościół grzesznych ludzi. Jak władca tego świata potrafi namieszać w sercach tych, którzy publicznie się go wyrzekli chwilę przed przyjęciem sakramentu święceń...
Druga obudziła ciepło w okolicy serca, bo przypominała o tych, w których Duch działa. Także przez miłość - czy choćby (nie)zwykłą życzliwość - dla tych, którzy jej nie doświadczają.

Kościół - jaki jest, nie każdy widzi. Łatwo poprzestać na upadkach.

Credo in unam, sanctam, catholicam et apostolicam Ecclesiam...

czwartek, 28 października 2010

nie możesz mieć wszystkiego - gdzie byś to położył?

To, co dodaje skrzydeł, czasem też odbiera siły.

Dziś rzadko kiedy młodzi ludzie mają czas na nudę. Dwa kierunki, praca, rozbudowana siatka kontaktów... Życie jest karuzelą, która kręci się coraz szybciej.
Zatrzymać się w tym wszystkim i znaleźć SIEBIE.

A jeśli odnajdziesz siebie, już tylko krok od odnalezienia JEGO.

wtorek, 26 października 2010

egzotycznie

Byłam dziś u pani dyrektor macierzystego instytutu, załatwić formalności związane z realizowaniem opcji na innej uczelni:
dr Ł.: chyba że jakieś egzotyczne przedmioty zamierza pani realizować?
ja: <niepokój w oczach> no... teologię duchowości, historię Kościoła...
dr Ł.: a nie, to spokojnie, nie ma problemu.

Cieszę się, że teologia duchowości nie jest (jeszcze) egzotycznym przedmiotem. Nawet jeśli mnie się zaczyna taką wydawać.

niedziela, 24 października 2010

XXX niedziela zwykła (C)

Syracydes.
Ten wątek odwagi w proszeniu jakoś często się u mnie przewija. Może przez kolejną - króciutką - rozmowę dziś na ten temat? Bóg wie, co jest dla mnie dobre, choć to bywa tak trudne do przyjęcia...


Psalm 34.
Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu. Coraz częściej spotykam Człowieka, który jest wewnętrznie połamany, zmiażdżony. Te wszystkie okruchy mogą się skleić, przestać boleć tylko w Jednym. W Nim samym. Choć brzmi to jak nic nieznaczący truizm.


Drugi list do Tymoteusza.
Niemal tydzień temu stwierdziłam, że chciałabym, by odczytano go na mojej mszy pogrzebowej. Choć najbardziej chciałabym, żeby była to prawda... Urzekła mnie dziś u Pawła ta troska, by nie była policzona jego przyjaciołom opieszałość, być może strach. Jest mocny Panem.

Łukasz.
Porównywanie się. Nasza ulubiona zabawa, zwana również "obrabianiem tyłka nieobecnym". Jak widać, nic nowego. A gdyby ich zamienić? Gdyby faryzeusz umiał szczerze wykrzyczeć: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika? Postawienie porządku na głowie go burzy, ale często ratuje to, co było nie w porządku.

Moja ulubiona modlitwa po Komunii ewer end ewer:
Boże, nasz Ojcze, niech Twój Sakrament dokona w nas tego, co oznacza, abyśmy osiągnęli zjednoczenie z Chrystusem, * którego przyjmujemy pod osłoną chleba i wina. Który żyje i króluje na wieki wieków.

piątek, 22 października 2010

to będzie nasz rok!

Senat podjął uchwałę o ogłoszeniu roku 2011 Rokiem Świętego Maksymiliana Marii Kolbego.

W sierpniu minie 70 lat od dnia, w którym oddał życie za nieznanego sobie współwięźnia z Auschwitz. To czyn, który porusza serca nawet zagorzałych ateistów. Nie ma co dyskutować z miłością...

"Tylko miłość jest twórcza" - powiedział o. Maksymilian. Długo myślałam, że to jedno z wielu wydumanych zdań z pobożnej konferencji. To wprawdzie nie wpływałoby na sens, ale...
Kolbe powiedział to do współwięźnia, w trakcie pracy przy przerzucaniu zwłok, jako odpowiedź na deklarację nienawiści do hitlerowców.

Mnie to powaliło na kolana.

A kochać bliźnich wciąż nie umiem...

czwartek, 21 października 2010

gwarancja

ja: A ten ślub to w kościele czy podpisujecie umowę cywilno-prawną?
ona: W kościele. Znaczy ja już zerwałam z Kościołem, i mentalnie, i w ogóle, ale nie chcę żeby rodzina się czepiała. No i chcę wiedzieć, że on mnie nie zostawi.

Dychotomia. Podwójne życie.
Zaczyna się od walki, ale jeśli nie zmobilizujemy całego wojska... trudno wygrać.

Trudno się pogodzić z czyjąś porażką. Zwłaszcza, jeśli ktoś jest ważny, a przegrana nieuświadomiona. W najwyższym stopniu.
Igranie z grzechem kończy się źle. Wyżej tyłka nie podskoczysz.

środa, 20 października 2010

2012?

Dziś już drugi zapowiadany koniec świata w tym miesiącu - miał nastąpić o 20:10, bo 20.10.2010. Dobra Ewangelia (znaczy dzisiejsza perykopa) na takie spekulacje:
To rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie.

Koniec świata?
Nastąpi gdy przestaniesz Mu wierzyć.

wtorek, 19 października 2010

brat osiołek

Chcę dobrze, a wychodzi jak zwykle. Staram się, a nikt - nawet ja - tego nie dostrzega. To co mnie wydaje się dobre, dla Ciebie jest głupotą.

Trudno jest skupić się na ważnym, gdy zawodzi proza i codzienność.

Bracie osiołku, nie bądź uparty...

niedziela, 17 października 2010

XXIX niedziela zwykła (C)

Wśród wielu kłótni dzisiejszego świata, chyba najgłośniejszy jest spór o wolność, o jej granice, wykorzystywanie. Kolekta zaprasza do czynu niezwykłego - powierzenia swojej woli Panu Bogu, zjednoczenia pragnień. To tylko pozorne ograniczenie wolności. Święty Paweł pisze: "wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia".

Wyjścia.
Była taka rymowanka: "jak to mawiał święty Łukasz, Pana Boga nie oszukasz". Przeczytawszy dzisiejszy fragment Księgi Wyjścia, zaczynam się zastanawiać - czy aby na pewno? Przecież chodziło o to, by Mojżesz trzymał ręce w górze, więc podtrzymywanie było rodzajem oszukiwania. Nie do końca. Bóg chce naszego dobra, więc daje liczne możliwości, żebyśmy mogli o nie zabiegać. Więcej o tym w ewangelii, myślę sobie jednak, że po to mamy w Kościele tak szerokie możliwości modlitwy, żeby je sprytnie i szeroko wykorzystywać.

Psalm 121
lubię bardzo. Górskie wędrówki prowokują do szukania Kogoś większego niż człowiek. Po powrocie czy w ostatni wieczór można łatwo zobaczyć, jak pilnie byliśmy strzeżeni przez Tego, który nie zdrzemnie się ani nie zaśnie. Najczęstsze życzenia składane górskim turystom to "tyle samo wyjść ile powrotów". A czym innym jest życie, jeśli nie codziennym zdobywaniem szczytów i wchodzeniem w cieniste doliny?

List do Tymoteusza
jest jakby budzikiem dla chrześcijan. Zwłaszcza końcówka. Nauczaj, niezależnie od okoliczności. Podnoś na duchu i nie bój się wskazać błędu. Ale uważaj - wcześniej musisz znać Pismo, a cóż to za poznanie, jeśli nie będziesz trwać w jego nauce.


Ewangelia Łukasza.
Czasem imponuje mi ta wdowa. Przychodzi w swojej sprawie i nie zważa na niechęć sędziego i marne szanse spełnienia prośby. Wokoło mnie dzieją się rzeczy ważne i wielkie. Jak łatwo ulęknąć się - nie będę się w tej sprawie modlić, tu już nie ma szans... Przeraża to ostatnie pytanie Jezusa. Czy jestem w stanie na tyle Mu uwierzyć, żeby nie tylko Go prosić, ale za Nim pójść?

sobota, 16 października 2010

tryton

Odpowiedzialność za siebie czy za innych?
Za innych wprost czy ukryta?
Relacje czy obowiązki?

Zeświecczenie czy religijna nerwica?

Cztery pudełka lekarstw czy cztery etapy pielgrzymki?

Nie lubię trudnych decyzji.
Ponoć dobrze jest rzucać monetą, bo w trakcie jej lotu przekonujemy się czego chcemy.

Ponoć lepiej przesunąć dwanaście koralików, wyszeptując słowa dobrze znanych modlitw.
Wtedy wiadomo.

piątek, 15 października 2010

oko w Oko (opatrzności)

Święty Franciszek. Tak często odbierany jako nieszkodliwy wariat biegający po łąkach i gadający do zwierząt. W rzeczywistości - gigant modlitwy. Przede wszystkim - miłośnik Chrystusa obecnego w Eucharyystii.

Szukamy wciąż nowych doznań. Nowych śpiewów, nowych rozważań, nowej wiedzy. Po co?

Tylko usiąść i patrzeć Ciału w oczy.

czwartek, 14 października 2010

wolnosć Słowa

Jesteśmy przywiązani do poczucia wolności. Poczucia właśnie, niekoniecznie niej samej.

Wolność szalenie łatwo źle zrozumieć. Świetnie się maskuje, czy raczej: niewola świetnie udaje wolność. Okazuje się, że to, co miało smak wolności, po pewnym czasie samo bierze mnie w niewolę. Nałogi, przyzwyczajenia...
Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. Nie ktokolwiek inny.

(Trudna ta lekcja. Chodzi mi po głowie zwrot: diabelnie trudna pokuta. Może jest w tym coś więcej niż gra słów).

środa, 13 października 2010

bez gadania

Modlitwa ciałem. Trochę o tym słyszałam. Liturgiczne gesty, znaki. Słuchanie i śpiewanie. Wzrok skierowany na ołtarz. Wąchanie kadzidła.

Ale żeby modlić się kręgosłupem?

Wdech. Jezu Chryste...
Wydech. Ulituj się nade mną.

Pierwsza próba chrześcijańskiej medytacji za mną.

niedziela, 10 października 2010

XXVIII niedziela zwykła (C)

Druga Księga Królewska.
W trakcie sesji formacyjnych na wyjeździe Odpowiedzialnych rozmawialiśmy w grupce m. in. o traktowaniu Kościoła jak stacji usługowej. Przychodzę, płacę, dostaję chrzest. Zastanawialiśmy się, czy przyczyną czarnego PRu Kościoła jako instytucji skupionej przede wszystkim na pieniądzach nie jest przypadkiem nastawienie ludzi - odbiorców usług. Jeżeli bierzmowanie jest dla mnie tylko "uroczystym pożegnaniem z Kościołem katolickim w obecności biskupa" połączonym z wydaniem stosownego papierka, na co innego mam zwrócić uwagę, niż składaną przy tej okazji ofiarę. Naaman chce traktować Pana Boga podobnie. Przyszedł do proroka, został uzdrowiony, chce zapłacić i odejść. Elizeusz swoją postawą przypomina, że Boża łaska jest darmowa, dostępna dla wszystkich. Nie trzeba za nią płacić ani czymś sobie zasłużyć. Najtrudniej przyjąć to, co dane za darmo.

Psalm 98
Sztuka modlitwy psalmami mówi o tym, żeby szukać w swoim życiu momentów, do których mogłoby się odnieść konkretne psalmy. Ten jest mocny, chciałoby się rzec - zarezerwowany na szczególnie radosne okazje. A przecież Bóg zwycięża w moim życiu każdego dnia. Każde zwycięstwo z grzechem, ze słabością. Cuda, których nie dostrzegam. Albo nie chcę dostrzegać.

Drugi List do Tymoteusza.
Jakoś tak się dzieje, że spokój Ewangelii - czy raczej jej odbiorowi - nie służy. Największe owoce rodzą prześladowania, więzy i kajdany. Największy polski święty XX wieku zginął w Auschwitz, bo całym sercem przyjął ewangeliczne rady. Słowo Boże nie ulega skrępowaniu. Nie da się zamknąć mu ust, bo sercem wyznawana wiara krzyczy i nawołuje.
Gdyby Chrystus miał się nas zaprzeć, zaparłby się Siebie samego. Ta godność uderza.

Łukasz.
Dlaczego Jezus mówi do Samarytanina dwukrotnie o uzdrowieniu? Czyżby pierwsze nie zadziałało albo było tylko na próbę? Nie. Choć sam fakt cudownego wyleczenia trądu na pewno wpłynął na życie tych dziesięciu, tylko jeden został uzdrowiony w pełni, także z czegoś gorszego niż trąd. Tylko jeden zechciał przemienić siebie. Odpowiedzieć Bogu na Jego wezwanie, działanie. Uwierzyć.
Wiara. Odpowiedź która uzdrawia.

sobota, 9 października 2010

Apologia... część II

Wreszcie internet i stały do niego dostęp. Wspaniała rzecz.

Dużo spraw, przemyśleń, inspiracji w tym tygodniu. Bo i Franciszkowy "Dzień Ojca", i rekolekcje na dobry początek roku akademickiego, i tegoż początek właśnie - w zupełnie nowej rzeczywistości...

Pamiętam z wczesnoszkolnej katechezy, że nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego Różaniec dzieli się na tajemnice. Przecież wszyscy wiedzą, że Chrystus zmartwychwstał, więc co to za tajemnica. Na szczęście udało mi się uzupełnić dziecięcą wiedzę i znaleźć w tych wydarzeniach pytania, na które odpowiada tylko wiara.
I kiedy tak październikowo biegam po mieście z różańcem w kieszeni, coraz bardziej odkrywam, jak bardzo te tajemnice przenikają się ze zjawiskami, sytuacjami z mojej codzienności. Okazuje się, że o ile w życiu Chrystusa i Maryi działanie Bożej łaski było jednoznacznie przeogromne, tak też dotyczy to każdego żyjącego człowieka. Nie chcę szukać jakichś naciąganych paralel. Myślę sobie tylko, że wplatanie Różańca w codzienność dodaje jej dobrze rozumianej tajemniczości.

niedziela, 3 października 2010

"Serce nie sługa"

Nowe znaki zajaśniały
świętości tak godnej chwały,
tak przedziwnej, tak dojrzałej
we Franciszku dane nam.


Oto karna trzódka nowa
nowe prawa wiernie chowa,
woli Pańskiej żywe słowa
Brat Franciszek głosi jej.


Nowy Zakon, nowe życie
światu jawi się w rozkwicie,
by odnowić należycie
znów ewangeliczny stan.


Jako prawo Chrystusowe
takie ma być prawo nowe;
apostolski wzór gotowy:
Jezus Chrystus, Mistrz i Pan.


Zgrzebny sznur i zgrzebna szata
to strój radosnego brata.
Boży pielgrzym pośród świata,
żywi go żebraczy chleb.


Lecz oto niebios monarcha
jako anielski hierarcha
jawi się, a Patriarcha
przejęty zachwytem drży.


Trwa w milczeniu zapatrzony,
bo Serafin uskrzydlony
ranami jest naznaczony,
tych ran czuje ból jak my.


One znaki mu zostawiają;
stygmaty się w ciele jawią:
ręce, nogi już mu krwawią
i krwawi przebity bok.


Krzyż w ciele świętego męża
ziemskie potęgi zwycięża.
O Franciszku! Bez oręża
podbiłeś dla Boga świat.


Ojcze! Niechaj taką bronią
ręce Twe przed złem nas chronią,
ukaż nam przebitą dłonią
Królestwa Bożego szlak.

(sekwencja na dzień św. Franciszka)

XXVII niedziela zwykła (C)

kolejna kolekta ze ścisłej czołówki moich de best of:
odpuść grzechy, które niepokoją nasze sumienia, i udziel nam również tego, o co nie ośmielamy się prosić
Sumienie. Najdziwniejsze ze składowych człowieka. Niepokojone, gryzie. Nie niepokojone... też zdarza mu się ugryźć. A najgorsze, że pamiętliwe jest.
Nie ośmielamy się prosić. Mam znajomych, którzy często opowiadali, że dostali od Pana Boga dokładnie tyle, o ile poprosili. Nawet w sprawach przyziemnych. Boimy się prosić, ale na szczęście Bóg po pierwsze wie lepiej, po drugie - więcej może.

Niesamowitą drogę ukazują dzisiejsze czytania:


Habakuk.
Prorok jest totalnie bezsilny w swojej sytuacji. Woła do Boga o pomoc, jest już zniecierpliwiony, ale ratunek wciąż nie nadchodzi. Wie, że ma czekać. Choć to pewnie słaba pociecha. Na szczęście, ma dostatecznie dużo wiary, by czekać.


Psalm 95
Drugi etap: wysławianie Boga. Oddawanie Mu czci, bo tylko On jest jej godzien.
Ten psalm zazwyczaj odmawiam, kiedy jestem jeszcze średnio przytomna (umieszczono go w brewiarzowym Wezwaniu). To nie jest dobry stan do rozgryzania zawiłych metafor. jesteśmy (...) owcami w Jego ręku
zazwyczaj przychodzi mi wtedy myśl, że naprawdę wielkie muszą być te Boskie dłonie, więc i On sam - podobnie. Z drugiej strony, ktoś, kto ma w ręku ogromne stado owiec, musi mieć władzę i zdolność, żeby całe to stado dobrze prowadzić, sterować nim. Mądrość.

List do Tymoteusza
Trzeci etap, podpunkt A: działanie.
Przypominam: Habakuk czekał. Człowiek Nowego Testamentu nie musi, nie powinien czekać siedzieć z założonymi rękoma. Po zesłaniu Ducha Świętego jesteśmy pełni charyzmatów, musimy sprzeciwiać się złu. Dzięki współdziałaniu z Jego łaskami dzielnie bierzemy udział w przeciwnościach, bo zwyciężył już Ten, który jest wzorcem. Nie ma się czego bać!

Łukasz
Trzeci etap, podpunkt B: żywa więź.
Zaczyna się od modlitwy, od prośby o wiarę. Jasne, byli giganci, co umieli walczyć w nocy - Jan od Krzyża, Matka Teresa... Jeżeli jednak ktokolwiek może nam dodać wiary, to tylko Bóg. I to na naszą prośbę.
Niebezpieczeństwem jest też zbieranie kolejnych osiągnięć, choćby najszlachetniejszych. Całość ewangelii pokazuje, że zadaniem chrześcijanina jest głoszenie Królestwa. Nie wolno pogubić się w tej roli, żeby się nie okazało, że w swym mniemaniu obdarzamy Boga łaską zaangażowania dla Niego.
Wracając do kolekty - prosiliśmy o udzielenie tego, o co nie ośmielamy się prosić. Jak często mam odwagę poprosić o przymnożenie wiary, zamiast schować się w ciemny kąt? Jak często odważę się poprosić o przypomnienie, że jestem sługą, a nie bogiem?


Niesamowite perspektywy otwiera modlitwa po komunii: aby udział w tym Sakramencie (...) przemienił nas w Chrystusa, którego przyjmujemy
<tego się nie da skomentować>

piątek, 1 października 2010

szaleństwo

No to przyszedł. Miesiąc początku studiów, pierwszych konkretnych przymrozków i różańca.
Studia po niedzieli, w piecu bucha, można się zająć tym ostatnim.

Nastraja do rozmyślań o pobożności/duchowości maryjnej. Nastraja sam różaniec, nastrajają sympatycznie modlitewne akcje na fejsbuku i nie tylko, nastrajają dyskusje ze znajomymi... i pieśni. Dziś - w ciągu dalszym misji - dzień modlitw za zmarłych. Msza w fiolecie, procesyjne przejście na cmentarz, tam nabożeństwo jak we wszystkich zmarłych... i pieśni. Nie wiem, co napadło organistę (mam nadzieję, że nie proboszcz), ale śpiewał cały czas pieśni maryjne. I to te z grupy: "nie śpiewamy i nie pozwalamy śpiewać" (np. Serdeczna Matko).

Nie mogę pogodzić się z tym, jak wypaczana jest duchowość maryjna w powszechnym rozumieniu w polskim Kościele. I o ile jestem w stanie zrozumieć ludzi z zewnątrz, którym się wydaje (i mają rację - tylko im się wydaje), że katolicy przypisują Maryi cechy i właściwości Boga Jedynego, tak nie mogę przeboleć tego, co dzieje się w samym środku Kościoła. W zasadzie dominują dwie postawy:
1) jakby sprotestantyzowana, stawiająca Maryję gdzieś daleko od wszystkiego, ewentualnie wśród wszystkich innych świętych kobiet
2) drugi biegun - wypełnienie wszystkich protestanckich wizji - Maryja jako "czwarta osoba Trójcy Świętej" (choć czasem wymienna z Duchem Świętym), bogini-matka, która rządzi Panem Bogiem. Choćby właśnie jak w tym dwuwersie:
Lecz kiedy Ojciec rozgniewany siecze,
Szczęśliwy, kto się do Matki uciecze.

Dlaczego dziś tak mało w Kościele duchowości maryjnej? Duchowości, nie pustej pobożności. Maryjnej, a więc otwartej na Chrystusa i wolę Ojca, działającą w Duchu. Miłości, która wiedzie aż pod Krzyż, a nie stawia barier. A jednocześnie prostego zaufania, że jak ziemska matka nie skrzywdzi dziecka, tym bardziej Ta, którą dał za Matkę sam Jezus, nie pozwoli oddalić się od Jedynego Pana.

Nie, nie słucham jedynie słusznego radia i nie mam z nim nic wspólnego. Na początku mojej drogi do Boga stanął ojciec Kolbe, który pokazał, że do Chrystusa najłatwiej dojść z pomocą Maryi. A On, jak wiadomo, jest jedyną Drogą, Prawdą i Życiem.