piątek, 1 października 2010

szaleństwo

No to przyszedł. Miesiąc początku studiów, pierwszych konkretnych przymrozków i różańca.
Studia po niedzieli, w piecu bucha, można się zająć tym ostatnim.

Nastraja do rozmyślań o pobożności/duchowości maryjnej. Nastraja sam różaniec, nastrajają sympatycznie modlitewne akcje na fejsbuku i nie tylko, nastrajają dyskusje ze znajomymi... i pieśni. Dziś - w ciągu dalszym misji - dzień modlitw za zmarłych. Msza w fiolecie, procesyjne przejście na cmentarz, tam nabożeństwo jak we wszystkich zmarłych... i pieśni. Nie wiem, co napadło organistę (mam nadzieję, że nie proboszcz), ale śpiewał cały czas pieśni maryjne. I to te z grupy: "nie śpiewamy i nie pozwalamy śpiewać" (np. Serdeczna Matko).

Nie mogę pogodzić się z tym, jak wypaczana jest duchowość maryjna w powszechnym rozumieniu w polskim Kościele. I o ile jestem w stanie zrozumieć ludzi z zewnątrz, którym się wydaje (i mają rację - tylko im się wydaje), że katolicy przypisują Maryi cechy i właściwości Boga Jedynego, tak nie mogę przeboleć tego, co dzieje się w samym środku Kościoła. W zasadzie dominują dwie postawy:
1) jakby sprotestantyzowana, stawiająca Maryję gdzieś daleko od wszystkiego, ewentualnie wśród wszystkich innych świętych kobiet
2) drugi biegun - wypełnienie wszystkich protestanckich wizji - Maryja jako "czwarta osoba Trójcy Świętej" (choć czasem wymienna z Duchem Świętym), bogini-matka, która rządzi Panem Bogiem. Choćby właśnie jak w tym dwuwersie:
Lecz kiedy Ojciec rozgniewany siecze,
Szczęśliwy, kto się do Matki uciecze.

Dlaczego dziś tak mało w Kościele duchowości maryjnej? Duchowości, nie pustej pobożności. Maryjnej, a więc otwartej na Chrystusa i wolę Ojca, działającą w Duchu. Miłości, która wiedzie aż pod Krzyż, a nie stawia barier. A jednocześnie prostego zaufania, że jak ziemska matka nie skrzywdzi dziecka, tym bardziej Ta, którą dał za Matkę sam Jezus, nie pozwoli oddalić się od Jedynego Pana.

Nie, nie słucham jedynie słusznego radia i nie mam z nim nic wspólnego. Na początku mojej drogi do Boga stanął ojciec Kolbe, który pokazał, że do Chrystusa najłatwiej dojść z pomocą Maryi. A On, jak wiadomo, jest jedyną Drogą, Prawdą i Życiem.

3 komentarze:

  1. Uff, jak dobrze się od jedynie słusznego radia odciąć! Zażenowanie w oczach znajomych (gdyby się okazało coś innego, albo nawet nie okazało, ale pojawił się cień podejrzeń) byłoby nie do wytrzymania!

    > I to te z grupy: "nie śpiewamy i nie pozwalamy śpiewać" (np. Serdeczna Matko).

    Czy zechciałaby Koleżanka wyjaśnić dlaczego nie "śpiewacie i nie pozwalacie śpiewać" tych pieśni?

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Nie słucham RM, bo prezentuje linię raczej polityczną niż katolicką. Zdarza mi się słuchać przez internet katolickich rozgłośni radiowych. Sposób, w jaki toruńskie media wchodzą w politykę mi się nie podoba.

    2. "Serdeczna Matko" jest jedną z pieśni, których śpiewać się nie powinno, właśnie ze względu na przypisywanie Maryi cech Boskich. Jak choćby w cytowanym dwuwersie. Wstawiennictwo Maryi - OK, zbawianie "wbrew rozgniewanemu Ojcu" nie OK.

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. Jeżeli przyjmiemy powyższe założenia jako prawdziwe (tzn. linia polityczna, a nie katolicka) to wyjaśnienie jest jasne, ale nie na temat. Zdziwiła mnie raczej chęć odcięcia się od radia, strach przed posądzeniem o jakikolwiek związek z nim. W końcu, o ile dobrze rozumiem, we wpisie nie ma do niego jakiegokolwiek nawiązania wcześniej. Skąd więc strach o posądzenie o słuchanie czy też popieranie toruńskiej rozgłośni?


    2. Skoro ta pieśń funkcjonuje w Kościele od dawna i jest wykonywana - nie przypuszczam aby "nie powinno się" jej śpiewać. Co się zmieniło w nauczaniu Kościoła, żeby nagle przestała być aktualna?

    Widzę, że styl Jana B. zdobywa popularność w internecie. Krótkie formy OK. :-D

    OdpowiedzUsuń