niedziela, 17 października 2010

XXIX niedziela zwykła (C)

Wśród wielu kłótni dzisiejszego świata, chyba najgłośniejszy jest spór o wolność, o jej granice, wykorzystywanie. Kolekta zaprasza do czynu niezwykłego - powierzenia swojej woli Panu Bogu, zjednoczenia pragnień. To tylko pozorne ograniczenie wolności. Święty Paweł pisze: "wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia".

Wyjścia.
Była taka rymowanka: "jak to mawiał święty Łukasz, Pana Boga nie oszukasz". Przeczytawszy dzisiejszy fragment Księgi Wyjścia, zaczynam się zastanawiać - czy aby na pewno? Przecież chodziło o to, by Mojżesz trzymał ręce w górze, więc podtrzymywanie było rodzajem oszukiwania. Nie do końca. Bóg chce naszego dobra, więc daje liczne możliwości, żebyśmy mogli o nie zabiegać. Więcej o tym w ewangelii, myślę sobie jednak, że po to mamy w Kościele tak szerokie możliwości modlitwy, żeby je sprytnie i szeroko wykorzystywać.

Psalm 121
lubię bardzo. Górskie wędrówki prowokują do szukania Kogoś większego niż człowiek. Po powrocie czy w ostatni wieczór można łatwo zobaczyć, jak pilnie byliśmy strzeżeni przez Tego, który nie zdrzemnie się ani nie zaśnie. Najczęstsze życzenia składane górskim turystom to "tyle samo wyjść ile powrotów". A czym innym jest życie, jeśli nie codziennym zdobywaniem szczytów i wchodzeniem w cieniste doliny?

List do Tymoteusza
jest jakby budzikiem dla chrześcijan. Zwłaszcza końcówka. Nauczaj, niezależnie od okoliczności. Podnoś na duchu i nie bój się wskazać błędu. Ale uważaj - wcześniej musisz znać Pismo, a cóż to za poznanie, jeśli nie będziesz trwać w jego nauce.


Ewangelia Łukasza.
Czasem imponuje mi ta wdowa. Przychodzi w swojej sprawie i nie zważa na niechęć sędziego i marne szanse spełnienia prośby. Wokoło mnie dzieją się rzeczy ważne i wielkie. Jak łatwo ulęknąć się - nie będę się w tej sprawie modlić, tu już nie ma szans... Przeraża to ostatnie pytanie Jezusa. Czy jestem w stanie na tyle Mu uwierzyć, żeby nie tylko Go prosić, ale za Nim pójść?

1 komentarz:

  1. Może podtrzymywanie rąk Mojżesza pokazuje, że nawet tym, których uważamy za mających czerwoną linię z Bogiem, może zabraknąć siły i będą potrzebowali pomocy - pomocy nie specjalisty, lecz po prostu kogoś, kto stoi akurat obok.

    OdpowiedzUsuń