poniedziałek, 31 stycznia 2011

jazda na kolanach

Zarówno wczoraj, jak i dziś, spotkałam osobę (dziś nawet dość niespodziewaną i niespodziewanie), która powiedziała mi, jak wiele w jej codzienności zmieniła modlitwa. Jak to usilnie proszony Bóg pomógł problemom się rozpuścić. Jak dał siłę, by przez różne trudne wydarzenia przejść.
Z drugiej strony od kilku dni o poranku walczę ze sobą, by nie traktować mszy magicznie - "ja Ci, Panie Boże, wstanę na Siódemkę, Ty mi zdasz mój egzamin". Zbyt łatwo to tak przekalkulować.

Modlitwa. Rzeczywistość tak niepojęta, że łatwo się pogubić. Warto spróbować.

niedziela, 30 stycznia 2011

IV niedziela zwykła (A)

Sofoniasz
nawołuje do szukania. O szukaniu zawsze myślę w kontekście jednej z nieszpornych próśb, by Boga odnaleźć, a znalazłszy, nigdy nie przestać szukać. Przez tę ciągłość proces wymaga wielu sił, nakładu pracy. Dobrze, że potem będzie można się wylegiwać. Kiedy się Boga odnajdzie, wszystko już załatwione

Psalm 146
Od kiedy tu coś piszę, to już trzecia niedziela, w którą się przewija. To trochę jak w judaistycznej tradycji - coś powtórzonego trzykrotnie jest mocne i prawdziwe. Dobrze słuchać o takim Bogu.

List do Koryntian
fragment całkiem niezły na sesję - w Królestwie Boga mądrość ludzka nie jest najważniejsza. Mnie - tuż przed egzaminem z metafizyki - uderza: to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest unicestwić. Teologia świętego Pawła przewyższa filozofię. A raczej pokazuje, że Bóg jest zdolny postawić wszystko na głowie.

Mateusz
daje idealny przykład. Kiedy słuchałam tych wszystkich błogosławieństw, coraz mocniej do mnie docierało, że to nie są sytuacje, w których czujemy się szczęśliwi. To przecież śmiech, korzyści, wyższość, a nie "krew, pot i łzy". Szukamy szczęścia tam, gdzie go nie ma?

sobota, 29 stycznia 2011

konstantynopolitańczykiewiczowiczówna

Od kilku dni fascynują mnie drobiazgi. Z jednej strony takie "dorabianie wielkiej filozofii do nic nieznaczących wydarzonek", z drugiej... no właśnie filozofia - w nurt minionego tygodnia wpisało się kazanie na dzień św. Tomasza o filozofie, który się dziwi. Dziwi wszystkiemu, wszystko go zachwyca i jest fascynujące.

Kiedy szłam na zaliczenie ćwiczeń, mama życzyła mi połamania języka. Kwadrans później trzy razy próbowałam powiedzieć "konstantynopolitański", w nieszporach razem z przyjaciółmi modliliśmy się za prześladowanych z powodu "korolu" skóry. Język łamał się definitywnie. Małe słowa z poranka, a odbijały się przez cały dzień.

Ojciec Franciszek patrzył na wszystko, co go otaczało i każda rzecz mówiła mu o Bogu. Tomasz z obserwacji stworzenia wydumał 5 dowodów na Jego istnienie.

Drobne gesty ludzi wokół mnie mówią o Tym, Który JEST. Trzeba czym prędzej szeroko otworzyć oczy.

piątek, 28 stycznia 2011

Witaj, hosanna i kultu, okrzyki z reklamy!*

*żeby dotrzeć do sensu tytułu, po przeczytaniu posta otwórz drugi link

Jeden z dwóch zakonów, z którymi intensywnie sympatyzuję, obchodzi dziś święto. Tomasz z Akwinu. Wielki człowiek - dosłownie i w przenośni.
Czuję, że jego filozofia jeszcze mi bokiem wyjdzie, choćby w przyszłym semestrze. Mam jednak wrażenie, że nie da się przecenić zachwytu Eucharystią.
Pange, lingua, gloriosi
Corporis mysterium,
Sanguinisque pretiosi,
quem in mundi pretium
fructus ventris generosi
Rex effudit Gentium.
Nobis datus, nobis natus
ex intacta Virgine,
et in mundo conversatus,
sparso verbi semine,
sui moras incolatus
miro clausit ordine.
In supremae nocte coenae
recumbens cum fratribus
observata lege plene
cibis in legalibus,
cibum turbae duodenae
se dat suis manibus.
Verbum caro, panem verum
verbo carnem efficit:
fitque sanguis Christi merum,
et si sensus deficit,
ad firmandum cor sincerum
sola fides sufficit.
Tantum ergo Sacramentum
veneremur cernui:
et antiquum documentum
novo cedat ritui:
praestet fides supplementum
sensuum defectui.
Genitori, Genitoque
laus et jubilatio,
salus, honor, virtus quoque
sit et benedictio:
Procedenti ab utroque
compar sit laudatio.
Amen. Alleluia.

Bo wersja łacińska - nawet z moją marną na razie znajomością tego języka - urzeka mnie i przewierca na wskroś. Co więcej, jak wspominałam, poezji nie znoszę, a tu... Doktor Anielski nie tylko przez naukę o aniołach na to miano zasłużył.
I niech mu tyle będzie. Na koniec - za Leonem XIII napiszę: Ite ad Thoma!

i dwa linki na koniec:
<tłumaczenie polskie, w wersji najpopularniejszej>
<tłumaczenie węgierskie, a potem, translatorem, na polski; perełka po prostu>

czwartek, 27 stycznia 2011

na świeczniku

Skończyłam dziś Światłość świata, zapowiadane więcej zatem.
Pisałam już kiedyś, że Benedykt XVI wydaje mi się kimś bliskim, niekoniecznie odległą mentalnie i fizycznie głową państwa Watykan. Ten wywiad umocnił takie poczucie. Nie ukrywa tego, że pod wszystkimi tymi godnościami kryje się normalny człowiek.
Normalny? Szalenie inteligentny i głęboko wierzący. Choć, w wypadku papieża, nie ma się czemu dziwić.

Oprócz kilku zdań, które zachowam gdzieś dla siebie, zapadł mi w pamięć fragment dotyczący postulatów święceń kapłańskich dla kobiet. Benedykt XVI przypomniał tu jakąś dawniejszą odpowiedź: nie chodzi o to, że Kościół nie chce dawać święceń. Kościół nie może. Nie ma takich kompetencji, chciałoby się powiedzieć, albo not enough mana.

Polecam ten wywiad. Warto, nawet jeśli się papistą nie jest.

wtorek, 25 stycznia 2011

najmniejszy

Jak już kiedyś wspomniałam, św. Paweł należy do ścisłej czołówki moich ulubionych świętych. Z jednej strony - wielki apostoł, z drugiej - wciąż paulus, mały. Na mszy, w której uczestniczyłam, kaznodzieja rozważał, czy świętowanie nawrócenia Pawła ma realny wpływ na życie dzisiaj.
Update św. Pawła w drodze do Damaszku rodzi pytania. Dokąd i dlaczego zmierzam? A co, jeśli w tej drodze, niespodziewanie, stanie przede mną Bóg?

Odpowiedź, choć wydaje się łatwa, nie musi taka być.

Swoją drogą, kilka minut przed mszą zakończyło się nabożeństwo ze śpiewem kolęd. Jakieś kilkadziesiąt sekund przed tą samą mszą umilkł kończący to nabożeństwo monumentalny utwór organowy. Pierwszy raz w życiu widziałam, żeby ksiądz niechcący dostał brawa na wejście. Msza recytowana.

Chrystus nie przychodzi z pompą. Mówi w ciszy, ale dzięki temu wyraźnie.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

e-kler?

Dopadłam dziś (dosłownie) Światłość świata, czyli świeżutki wywiad-rzekę z Benedyktem XVI. Na razie połykam, bo czyta się świetnie. I Ojciec Święty jakoś tak... bliski jest. Więcej jak skończę.

A w czytanie wywiadu, w którym trudnych tematów się nie unika, wpisało się rozważanie o kościelnych karach i tych, co się w nich znajdują. Zwłaszcza księżach. Zaczęło się od kilku rozmów, potem znajomy podesłał mi jakiś link do mszy sprawowanej przez ks. Natanka, który, z tego co mi wiadomo, ban na głoszenie kazań dostał. Widać było, że niewiele sobie z niego robi, podobnie zresztą z paroma innymi przepisami liturgicznymi (i to z gatunku tych podstawowych).
I tak się zastanawiam... Czy jest sens to oglądać? Denerwować się, może też martwić o Kościół. Chyba nie. Bo skoro "Kościoła nie usłuchał", to niech "będzie jak poganin i celnik".

Czyli darzony mądrą miłością i obfitą modlitwą.

niedziela, 23 stycznia 2011

III niedziela zwykła (A)

Izajasz.
Wydawałoby się, że nie pasuje, że nie na miejscu. Bo to czytanie takie adwentowo-bożonarodzeniowe, a od trzech tygodni w Kościele sezon ogórkowy - zielony. To znaczy, że TA radość - z roratniego oczekiwania, z wymarzniętej pasterki - nie kończy się po odespaniu. Złamałeś jego ciężkie jarzmo...

Psalm 27
Po pierwszym zachłyśnięciu się wiarą, szale neofity, przychodzi spokój. Trudny spokój. Okazuje się, że życie wcale nie jest tak różowe, a Boża opieka nie oznacza usuwania każdej kłody spod nóg. Co więcej, mało kto i mało co sprzyja chrześcijanom, a przynajmniej zdaje się sprawiać takie wrażenie. Przydaje się Psalm 27.
Oczekuj Pana, bądź mężny, nabierz odwagi i oczekuj Pana.
 
1 List do Koryntian
Podzieleni chrześcijanie są antyświadectwem. Są zaprzeczeniem idei, którą głoszą. O tych pierwszych mówiono: Zobaczcie, jak oni się miłują. Nie można nikogo zmusić do miłości. Nie można też wszystkich nawrócić. Można żyć tak, by nie mieć wrogów. Chociaż to bardzo trudne. Ale Chrystusowy krzyż świetnie uczy.

Mateusz
pokazuje ciekawą zależność. Jan został uwięziony, zaczyna nauczać Chrystus. Dzisiejsi prorocy pełnią rolę Jana inaczej. Dopiero kiedy ja spętam swoje pomysły na Boga, Chrystusa, do głosu dochodzi Ten, który jest Prawdą. Jednak głoszenie chrześcijan jest potrzebne, co widać w dłuższej perykopie. Głosić dobrą nowinę - to zadanie, które się nie przeterminowało.

sobota, 22 stycznia 2011

poetyka

Zasadniczo nie lubię poezji. Często twierdzę, że "skończyła się na Słowackim". Może dlatego, że (wydawałoby się wbrew humanistycznym studiom) myśleć wolę logicznie i bez zbytniego wydumania.
Są jednak przypadki, gdy usłyszany-przeczytany wiersz mnie poruszy. Czasem nawet z zaskoczenia dla mnie samej i autora. Nieboszczyka w dodatku.
Taki przypadek sprzed tygodnia czy dwóch:

"Miłość" Andrzej Bursa

Tylko rób tak żeby nie było dziecka
tylko rób tak żeby nie było dziecka

To nie istniejące niemowlę
jest oczkiem w głowie naszej miłości
kupujemy mu wyprawki w aptekach
i w sklepikach z tytoniem
tudzież pocztówkami z perspektywą na góry i jeziora
w ogóle dbamy o niego bardziej niż jakby istniało
ale mimo to
...aaa
płacze nam ciągle i histeryzuje

wtedy trzeba mu opowiedzieć historyjkę
o precyzyjnych szczypcach
których dotknięcie nic nie boli
i nie zostawia śladu
wtedy się uspokaja
nie na długo
niestety


Po Bursie - poecie wyklętym, igrającym z konwenansami i moralnością, tego się nie spodziewałam. Spojrzenia z "tej" strony. Wciąż aktualnego.
Racjonalnie. Po stronie dobra?

piątek, 21 stycznia 2011

czy tutaj mieszka panna Agnieszka?

Jakoś poruszył mnie śpiewany dziś w Liturgii Godzin hymn. Opisuje męczeństwo św. Agnieszki w sposób, hm, liryczny. Jak to w hymnie. Dwie kluczowe zwrotki:

Zmuszona, aby pochodnią
Bożków okadzać ołtarze,
"Nie takie - mówi - pochodnie
Niosą dziewice Chrystusa.
Ta żagiew wiarę spopiela,
We mnie więc, we mnie uderzcie,
Bym własnej krwi strumieniami
Wrogie ognisko zgasiła!"

Gdzie są wierni z tamtych lat? Gdzie ci, co widzą, że zwracanie uwagi na to, co przemijające, spopiela wiarę w Prawdziwego Boga? Gdzie ci, co poświęcają siebie całego, żeby "wrogie ogniska" zagasić, zdusić w zarodku?

Są. Na całe szczęście.

(Tak sentymentalnie, bo u mnie się mówiło, że od drugiego imienia jest chrzcielny patron...)

czwartek, 20 stycznia 2011

chwytać

Zafascynowani.
Kiedy każde zdanie z Pisma Świętego staje się podstawą do godzin rozmyślań i poszukiwań. Kiedy każdy psalm jest moją modlitwą, bo widzę przełożenie na moje życie. Kiedy Tradycja przekazywana jest słowo w słowo od wielu lat, bo to Święte, niezmienialne. Kiedy Chrystus rzeczywiście staje się osią świata...

Mnie sporo brakuje, ale dziś się tacy ludzie przez moje słuchanie i czytanie przewijali. Zafascynowania Bogiem i czytania - także świata, piątej Ewangelii, sobie i Tobie życzę...

środa, 19 stycznia 2011

ciągle pada

Wykład z logiki. Ksiądz dr, który nie należy do najbardziej energetycznych ludzi na świecie, w toku wypowiedzi, której nikt nie rozumie:
...zatem aby sylogizm był prawdziwy... ooo, pada śnieg z deszczem... termin średni musi być rozłożony...

Kiedy pada śnieg z deszczem, wszyscy są ospali, marzą tylko, żeby świat dał im spokój i pozwolił się wyspać. Intensywne myślenie i rozwiązywanie zadań najchętniej odsunęłoby się w kąt.
Na szczęście przychodzi wiatr, rozwiewa chmury i pobudza do działania.

Czy to może być metafora świeckich w Kościele dzisiaj?

wtorek, 18 stycznia 2011

koraliki dla pań i panów

Już kilka dni temu skończyłam czytać świetną książkę. Różaniec: modlitwa Jezusowa Zachodu.

Cenna lektura. Przede wszystkim dużo mądrych słów o modlitwie, o tym jak pobożni ludzie czynili ją swoim życiem. Wbrew pozorom, niektóre "triki" są do zastosowania także przez normalnych osadzonych w XXI wieku katoli. Plus sporo o historii różańca. No, może suchych faktów dużo, w tramwaju to się źle czyta.
Całość jednak - wyraźnie dobra. I to zarówno dla tych, co koraliki przesuwają i chcą wiedzieć więcej, jak i dla tych, którym się to wydaje bezsensownym mieleniem w kółko tego samego. I tych, co im się to modlitwą do Maryi wydaje. I dla wszystkich nie-skrajnych.
Zapraszam, polecam!
 

poniedziałek, 17 stycznia 2011

hej, kolędy to czas - część II

o wizytach/wizytacjach duszpasterskich było już tutaj. Dzisiaj drugi raz, bo zostałam odwiedzona.

Ksiądz, który przychodzi z kolędą do akademika nie spodziewa się cudów. Zaskakuje go krzyż na ścianie, nie dziwi za to krótka lista mieszkańców, którzy chcą go zobaczyć. Podejrzewam, że wielu studentów widzi tego idącego korytarzem księdza jedyny raz między jednymi a drugimi świętami.
Okazuje się, że można normalnie. Że najbardziej imprezowe chłopaki mogą tego księdza normalnie powitać, że można spokojnie pogadać o studentach, Bogu i obiadach. Że mityczna koperta... jak mówią: to mity. I w dodatku greckie. Że to ksiądz zostawia książkę, płytkę, obrazek...

Że nie taki ksiądz straszny, jak go malują.

niedziela, 16 stycznia 2011

II niedziela zwykła (A)

Izajasz.
Przypisy do tego fragmentu w Tysiąclatce mówią, że chodzi o Jezusa. A ja? Ja mam być Jego naśladowcą. Rozświetlić Jego imię wśród wierzących i niewierzących. Nie ma ani słowa o schodzeniu do podziemi, zamykaniu chrześcijaństwa w murach kościołów i mieszkań...

Psalm 40.
Responsoryjny, czyli odpowiadający. Z jednej strony to określenie sposobu wykonywania, a z drugiej... Refren: Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę ma być moją odpowiedzią na I czytanie. Przychodzę się napoić, by nieść światło po całym świecie.


List do Koryntian.
Update św. Pawła odbył się po Wniebowstąpieniu. Nie został apostołem tak jak Dwunastu. Musiał odczytać wolę Bożą ze znaków, odczuć, wrażeń, głosu sumienia... Nie było łatwo. Dzisiaj Chrystus też powołuje apostołów. Nie muszą zaraz iść do seminariów, zakonów. Żyją w świecie. Jedyne, co ich wyróżnia to pragnienie usłyszenia Bożego "głosu" i odwaga pójścia o krok dalej.

Jan
opowiada o innym Janie, który wiedział jak to działa. Był prorokiem, poważanym wśród wiernych. Jednak w pewnym momencie przychodzi sam Bóg. Jan musi usunąć się w cień. Nie może nie dać świadectwa. Wszelkie ambicje, sławę, pyszne pokusy muszą odejść, by nie przesłaniały nikomu Prawdziwego Boga. Obyśmy i my tak umieli.

sobota, 15 stycznia 2011

Przed wojną, to dopiero była asceza!

Znajomi mają dziadka, który (choć międzywojnia pamiętać za bardzo nie może) lubował się swego czasu w podobnych teoriach. Człowiek, którym się dziś zajmowałam (i jeszcze zajmować będę) najbardziej ascetyczną część swojego życia zakończył przed wojną Konstantyna Wielkiego z Gotami. Pachomiusz, mnich egipski.

Tak się czasem zastanawiam, jak wielką wiarę musieli mieć ci, co zostawiali wszystko i szli na pustynię. Co woła do klasztorów klaryski, karmelitanki bose i dominikańskie mniszki? Kiedy czyta się opisy ascetyczne starożytnych mnichów i skonfrontuje ze współczesnymi praktykami - nawet wielkopiątkowymi - to aż...

Dobrze, że świat się zmienił. Myślę, że skoro tak rygorystyczna asceza miała uwolnić ludzi od przywiązań ich cielesności i zrobić miejsce dla Pana Boga, dziś życie wg Ewangelii też jest ascezą. Drogą do wolności. Szukaniem miejsca dla Chrystusa w moim życiu, choć wszystko chce Go wypchnąć.

Ku wolności wyswobodził nas Chrystus.

piątek, 14 stycznia 2011

Józefa było...

Nasz Papież, Benedykt XVI, podpisał dekret o beatyfikacji Sługi Bożego Jana Pawła II. Planowana data uroczystości to 1 maja 2011.

Z jednej strony przeraża mnie tempo. Bo wg kościelnych przepisów proces powinien dopiero się zaczynać. Bo za szybko, po prostu.
Z drugiej zaś, w sumie dobrze, że to już. Że cały ten kult, którego w wymiarze publicznym być nie powinno, stanie się wreszcie legalny. Że kompetentni ludzie przygotują liturgiczne teksty, w których wydobędą znacznie więcej niż polskie Tatry i wadowickie kremówki. Że te wszystkie obrazy i figury zaczną mieć w kościołach rację bytu. Żeby się jeszcze udało oskrobać całą tę komercyjną otoczkę i zostawić to, czego Jan Paweł II nauczał...

A może wzrośnie grono tych, którzy zauważą, że Jan Paweł II jest teraz "świętym z obrazków" (legalnych), a Kościołem kieruje Nasz Papież Benedykt XVI. Zastanawiam się jeszcze, kiedy wspomnienie liturgiczne - 2 kwietnia często przepada, bo Sprawy Najważniejsze... Może św. Józef się nie obrazi.


Zabawne, dziś ksiądz przekładając nam zaliczenie, zaczął od annuntio vobis gaudium magnum. W tym samym czasie aktualny papież podpisywał stosowne dokumenty.

czwartek, 13 stycznia 2011

jutro też jest dziś

Zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co "dziś" się zwie, aby żaden z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu. 
(z dzisiejszego fragmentu Listu do Hebrajczyków)


Zdanie, które mnie uderzyło. Oszustwo grzechu. Grzech oszukuje człowieka, bo inaczej nie byłby atrakcyjny. Chcemy tylko żyć wygodnie, bez większych kłopotów. A że trzeba pewne zasady nagiąć.. "to nie grzech". Niewola ubrana w maskę wolności śmieje się z tej prawdziwej.
W szpitalu w L. wiszą plakaty z myślami św. Ojca Franciszka. Kiedyś długo siedziałam naprzeciw: Zachęć się dziś: bądź przebaczający i miłosierny! Nie wiem, skąd pochodzi ten cytat. Ważne, żeby się do dobra zachęcać od dziś. I nie dać się podejść oszustowi.

środa, 12 stycznia 2011

studenctwo

Wkurza mnie.
Wkurza mnie postawa roszczeniowa. Wkurza mnie myślenie o minimach. Wkurza mnie ściąganie. Wkurza mnie traktowanie wykładowców jak niedołężnych, nieżyciowych dziadków. Wkurza mnie oszukiwanie, kręcenie, udawanie. Wkurza mnie niesprawiedliwe zaliczanie. Wkurza mnie mówienie, że to nic.

A najbardziej mnie wkurza, że to na uczelniach normalne, akceptowane i promowane.

wtorek, 11 stycznia 2011

Sesja.

Czas wytężonej (czy może: nagromadzonej) nauki, ale też modlitwy. Za siebie, za przyjaciół, za wykładowców...

Jest jakaś radość, gdy najpierw przychodzi wiadomość: "Mam trudny egzamin/kolokwium. Pomódl się.", a potem "Zdałam" albo "5.0". Choć wiara w moc sprawczą modlitwy wielu zaskakuje, a "w pustą trąbę nawet Duch Święty nie nadmucha", dobrze, że możemy wspierać się nawzajem modlitwą. I tylko się cieszyć, że widać efekty!

poniedziałek, 10 stycznia 2011

na głowie

Za moich czasów* uczono, że mędrcy pogańscy przyszli oddać hołd Jezusowi. Że pokłon taki jak oni oddaje się tylko komuś uznawanemu za Pana. Że "inną drogą" oznacza nawrócenie pogan w obliczu Chrystusa.

Ekai informuje, że arcybiskup wiedeński razem z Kacprem, Melchiorem i Baltazarem poszedł po kolędzie do meczetu. Piszą tylko o miłej, kurtuazyjnej wizycie. Na szczęście abp się nie "nawrócił" na gorszą drogę. Gorszą dla niego, bo skoro już poznał Chrystusa w pełni, to każda inna jest gorsza. Szkoda, że nie nawrócili się również muzułmanie.


Każda religia jest dobra, jeśli prowadzi do szczęścia. Filar New Age. Szkoda, że kiedy już sobie wycieramy usta Soborem, nie raczymy się dowiedzieć, co mówił. Nie mogę zrozumieć rozmywania Chrystusa.


*nieźle to brzmi, ale to wcale nie było przed SWII

niedziela, 9 stycznia 2011

Niedziela Chrztu Pańskiego (A)

Izajasz.
Dużo się mówi o "Bogu Starego Testamentu". Że okrutny, mściwy i bezwzględny. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. Bóg, który jest Miłością.

Psalm 29.
Chrześcijanie - zalążek pokoju. Chrystus, który mieszka wśród nas, jest jego źródłem. Wystarczy jednak tylko Go zagłuszyć, przesłonić, i brak pokoju wychodzi. Jak to dobrze, że Pan ześle pokój swojemu ludowi.

Dzieje Apostolskie.
(o! dawno nie było!) Czy można być niewierzącym, dobrym człowiekiem? Pewnie można. Czy można być prawdziwie wierzącym złym człowiekiem? Nie. Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim. Kiedy Bóg jest przy człowieku, nie może czynić zła.

Mateusz,
relacjonując chrzest Pański, zwraca uwagę, że "natychmiast wyszedł z wody". Natychmiast, bo ludzie w czasie chrztu wyznawali swoje grzechy (por. choćby Mk 1,5), a On, rzecz jasna, nie miał czego wyznawać. Dzisiaj też grzechów nie wyznajemy, nawet jeśli ktoś przyjmuje chrzest jako dorosły człowiek po wielu przejściach. Łaska Boga, Jego działanie, przede wszystkim Odkupienie na krzyżu, oczyszcza nas z grzechów. Na Pana Jezusa zstąpił Duch jak gołębica. Na chrzczonych dziś zstępuje niewidzialnie, ale to wciąż ten sam Duch. Chrześcijaninie, poznaj swoją godność! (św. Leon Wielki)

sobota, 8 stycznia 2011

Bat Yam

Byłam ze znajomymi w teatrze na Bat Yam. Całkiem niezła sztuka.
Rodzina Żydów podróżuje do Polski by odzyskać mienie. Przewija się też poszukiwanie tożsamości - osobowej, narodowej, ludzkiej...
Pytanie o tożsamość może być pytaniem everymana. Kim jestem, jakie miejsce zajmuje w mojej osobowości tradycja... Czym jest ojczyzna? Czy to tylko "narodowe podniecenie"?
Dobrze, że spektakl nie jest patetyczny. Zabawa konwencją, mocne żarty, jednoczesne wchodzenie bohaterów w stereotypy i łamanie ich. I zakończenie, które daje do myślenia, bo nie jest banalne i oczywiste. Więcej nie powiem, bo jeszcze grają.

piątek, 7 stycznia 2011

wyplutam

Blisko 7 godzin konstruktywnych dyskusji. Z niewątpliwą obecnością Ducha Świętego, bo przecież byśmy się pozabijali. Aż widać, jak młody i żywy jest Kościół. I że odpowiednio - przez duchownych - prowadzeni świeccy mogą wiele.
I oby tylko sił i wiary wystarczyło...

czwartek, 6 stycznia 2011

wolne!

Świętując dzień wolny od pracy (jak stwierdził duszpasterz: "mój pierwszy raz"), dwa linki:
pierwszy do najpiękniejszej pieśni o pokłonie mędrców:

i drugi, o tym, o co właściwie dziś chodzi:
o. Maciej Biskup OP, na swoim blogu.

środa, 5 stycznia 2011

cytat dnia

Głoszenie Ewangelii w Internecie to teologia duchowości w praktyce.

W przeddzień Objawienia Pańskiego usłyszeć takie słowa z ust miejscowego sufragana - budujące. Oby nigdy nie zabrakło nam sił i chęci!
Z pozdrowieniami dla tych, co nie umieją nie mówić.

wtorek, 4 stycznia 2011

Kościół w Europie

W cyklu "wieczory z dokumentami Kościoła" Adhortacja posynodalna "Ecclesia in Europa".

Tekst Jana Pawła II z 2003 roku, czyli w 4 lata po synodzie biskupów europejskich.
Trafna analiza dzisiejszego stanu Kościoła, społeczeństw w Europie, człowieka jako takiego. Plus konkretne wskazania: tego brakuje, to jest dobre i trzeba podtrzymywać, tego trzeba się wystrzegać. W dodatku całkiem nieźle się czyta. Miodzio.

Kolejny dokument godny przeczytania. Mnie urzekły dwie trzy sprawy najbardziej:
- postawienie ekumenizmu we właściwą stronę; w konkretach Papież pisze tylko o Kościołach Wschodnich. Wspólnoty na Zachodzie, poreformacyjne, nazywa... no właśnie, wspólnotami. Punkt za zdrowy rozsądek ;)
- Potrzeba wspólnot, które kontemplując i naśladując Najświętszą Maryję Pannę, obraz i wzór Kościoła w wierze i w świętości, strzegłyby sensu życia liturgicznego i życia wewnętrznego. W rozmowie z O., którą raczyłam "wrażeniami na gorąco z lektury siedmioletniego tekstu", padło: "pobożność maryjna! taka dojrzała... w sumie, trudno się dziwić papieżowi". Punkty trzy: za właśnie tę dojrzałość, za ukierunkowanie kultu maryjnego w Kościele i bonusik za wyartykułowanie potrzeby tych wspólnot
- i zdanie, które zostało cytatem dnia:  
Nigdy nie można zaniedbywać modlitwy osobistej, która dla chrześcijanina jest równie ważna jak oddychanie.
 Do przeczytania całości i formułowania własnego zdania zapraszam, polecam.
A, jeszcze tekst polski: <link>

poniedziałek, 3 stycznia 2011

hej, kolędy to czas

A może do przyjmowania księdza po kolędzie też trzeba dorosnąć? Do zobaczenia w nim kogoś innego niż "klechy - żula, co przylazł po kasę"*?
Bo w rozmowach okazuje się, że można załagodzić wzajemną nieufność i (często jednostronną) wrogość. Bo czasem można wymienić więcej poglądów niż "tak tu sobie mieszkają mieszkańcy"**.
Plaga dziecinady. W społeczeństwie, w grupach... tych kościelnych pewnie też. Zdanie jeśli nie staniecie się jak dzieci... tak łatwo opacznie zrozumieć...



*określenie jak najbardziej autentyczne. Sama bym nie wpadła.
** też autentyk

niedziela, 2 stycznia 2011

świątek piątek

Na jednej z moich uczelni dzisiejsza środa była piątkiem. Oprócz oczywistego prowadzenia do schizofrenii (to na jakie zajęcia ja mam iść?), wzbudziło we mnie myśli o piątku jako takim i idei jego przeżywania.

Co najciekawsze - punkt z gyrosem, który mijam wracając z piątkowych zajęć, w środę pachnie mniej intensywnie i prawie w ogóle niekusząco.

II niedziela po Narodzeniu Pańskim (A)

Syracydes
powie, co myśleć o rzekomym ciemnogrodzie i głupocie wiernych. Mądrość, dzieło rąk Bożych, zamieszkała w narodzie wybranym. Dziś mieszka w Kościele. I kiedy zastanawiam się, czy przez 2000 lat gdzieś nie pobłądziliśmy, ten fragment mnie upewnia. Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie, w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie.

 Psalm 147
trochę do tego nawiązuje. Słyszymy o opiece Bożej nad Izraelem, o tym, że Pan przemówił do tych, których wybrał. Refren z kolei pokazuje, w jaki sposób to się stało. Słowo Wcielone, Chrystus, jest naszym Bogiem i błogosławieństwem. Jego obecność - źródłem radości.

List do Efezjan.
Bóg wybrał nas "przed założeniem świata". A przecież "Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię" i "na początku było Słowo". Biblia nie jest wewnętrznie sprzeczna. Może to znaczyć, że Boży zamysł ludzi był od zawsze. Od zawsze ktoś Cię kocha, i to do tego stopnia, że jesteś dlań nieskalany. Idealizujemy czasem tych, których nie znamy, a czyż może mylić się Ten, który zna nas lepiej od nas samych? Odpowiedz Mu.

Jan
trudny fragment. Mnie najbardziej wzrusza zdanie o narodzinach z Boga tych, którzy przyjęli Chrystusa. Dobrze wiemy, że nie każde dziecko jest przemyślanym i wyczekiwanym przez rodziców owocem miłości małżeńskiej. A Bóg? stawia to wszystko w innym świetle. Liczy się tylko moja odpowiedź na Chrystusa. Wiara.

sobota, 1 stycznia 2011

dwa pokoje z kuchnią

Orędzie Benedykta XVI na Światowy Dzień Pokoju

przeczytałam, polecam.
Dużo pięknych słów, kilka trafnych spostrzeżeń... Boję się, że jednak nieskutecznych.
A szkoda.


Zachęcam wszystkich, którzy pragną stać się budowniczymi pokoju, a zwłaszcza ludzi młodych, do wsłuchiwania się w swój wewnętrzny głos, by znaleźć w Bogu stały punkt odniesienia dla zyskania autentycznej wolności; niewyczerpaną siłę, pozwalającą kierować światem z nowym duchem, tak by nie popełniać na nowo błędów z przeszłości. Jak poucza sługa Boży Paweł VI, którego mądrości i dalekowzroczności zawdzięczamy ustanowienie Światowego Dnia Pokoju: „Przede wszystkim trzeba dać pokojowi inną broń niż ta, która służy zabijaniu i zagładzie ludzkości. Potrzebna jest nade wszystko broń moralna, która daje moc i prestiż prawu międzynarodowemu; po pierwsze przestrzeganie paktów” (18). 

Nikt poza fanatykami takich dokumentów nie czyta...