niedziela, 30 stycznia 2011

IV niedziela zwykła (A)

Sofoniasz
nawołuje do szukania. O szukaniu zawsze myślę w kontekście jednej z nieszpornych próśb, by Boga odnaleźć, a znalazłszy, nigdy nie przestać szukać. Przez tę ciągłość proces wymaga wielu sił, nakładu pracy. Dobrze, że potem będzie można się wylegiwać. Kiedy się Boga odnajdzie, wszystko już załatwione

Psalm 146
Od kiedy tu coś piszę, to już trzecia niedziela, w którą się przewija. To trochę jak w judaistycznej tradycji - coś powtórzonego trzykrotnie jest mocne i prawdziwe. Dobrze słuchać o takim Bogu.

List do Koryntian
fragment całkiem niezły na sesję - w Królestwie Boga mądrość ludzka nie jest najważniejsza. Mnie - tuż przed egzaminem z metafizyki - uderza: to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest unicestwić. Teologia świętego Pawła przewyższa filozofię. A raczej pokazuje, że Bóg jest zdolny postawić wszystko na głowie.

Mateusz
daje idealny przykład. Kiedy słuchałam tych wszystkich błogosławieństw, coraz mocniej do mnie docierało, że to nie są sytuacje, w których czujemy się szczęśliwi. To przecież śmiech, korzyści, wyższość, a nie "krew, pot i łzy". Szukamy szczęścia tam, gdzie go nie ma?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz