niedziela, 25 grudnia 2011

po pasterce

Parę lat interesowania się liturgią, początki zajmowania się nią naukowo - wydawało mi się, że już coś tam wiem. A pasterkowe kazanie o zdziwieniu, ludzkim zdziwieniu w związku z Bożym Wcieleniem, dokładnie oddało to, co czułam obserwując poczynania szeroko rozumianej służby liturgicznej, z celebrującymi włącznie.

Ale i tak, to wszystko blednie. Narodził się. Wtedy w stajni, dziś w nocy na ołtarzu. Nie wiem jeszcze, co to znaczy. I pewnie się w tym życiu nie dowiem. Ale przeczuwam, że to jest gdzieś bardzo blisko Tego Najważniejszego. Sensu. I zbliżania się do tegoż Sensu codziennie życzę Tobie i sobie.

wtorek, 20 grudnia 2011

Jeden

Patrzę ostatnio na różańcowe tajemnice jako obraz jednego. Jednej myśli, uczucia, aspektu. Doświadczenie podpowiada, że potwornie ciężko jest myśleć o całym Zwiastowaniu. Że łatwiej nie uciekać, jeśli skupisz się na radości, zaskoczeniu, nadziei, zaufaniu... Doskonałe Jedno.

Wtedy nawet w środku studenckiego miasta można wejść w samotność w Ogrójcu.

niedziela, 18 grudnia 2011

IV niedziela Adwentu (B)

Druga Samuela
czy ty zbudujesz mi dom na mieszkanie? (...) tobie też Pan zapowiedział, że ci zbuduje dom
Zamykanie Boga w ciasnych ramach naszych wizji. Szukanie drogi, która będzie "lepsza" niż Boża. Stawianie siebie w Jego roli. Brak zaufania... To On jest Bogiem, nie ja.

Psalm 89
on będzie wołał do Mnie: "Ty jesteś moim Ojcem"
Wołamy. Codziennie. Wołając, wypełniamy przymierze. Z Jego strony zawsze jest trwałe.

List do Rzymian
teraz jednak ujawnioną
Liczy się "tu i teraz". Bóg ma moc utwierdzić zgodnie z Ewangelią. Działa każdego dnia, nie tylko 2000 lat temu w zakamarkach Galilei. I chwała Mu za to.

Łukasza
Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego.
Chyba że w swej wolności wybiorę zło. Postawię Mu granicę. Służebnica Pańska zgadza się na wszystko, a potem wszystko otrzymuje. Czego chcesz, to dostaniesz.

sobota, 17 grudnia 2011

żeby mówić do jej serca

Mówi się, że starożytni mnisi wychodzili na pustynię. Któryś wykładowca nam uświadomił, że to wcale nie musiało być nieustanne błąkanie się między piaskiem a skałami - w Egipcie wystarczyło odejść na kilkaset metrów od zasięgu wylewów Nilu, żeby być na pustyni. Ci ludzie żyli całkiem niedaleko osad, społeczności ich dokarmiały, a w zamian mogły poznać Mądrość.
O pustynię w naszym klimacie trudno. Łatwiej po zajęciach po prostu wsiąść do pociągu (nie byle jakiego!) i pojechać. Porozmawiać, wprowadzić chaos i absurd. Wypić kawę, która nie miała być wypita, spotkać ludzi, których spotkania się nie podejrzewa... Między śmiechem dotknąć ważnych rzeczy. Przez rozmowę, która miała być kurtuazyjna, zastanawiać się nad całą swoją przyszłością. Mieć łzy w oczach, bo "wieje wiatr". Być o krok bliżej do zaufania.

Oczekuj Pana, bądź mężny,
nabierz odwagi i oczekuj Pana.
(Ps 27, przekład brewiarzowy)

czwartek, 15 grudnia 2011

et lux perpetua

Niespodziewanie odszedł do Pana mój wykładowca.
Ks. prof. Piotr Nitecki, specjalista od katolickiej nauki społecznej, bardzo mądry gość, zginął w wypadku samochodowym.

Proszę o modlitwę za niego i jego bliskich.

A wczoraj zaspałam na wykład. Ostatni.

środa, 14 grudnia 2011

myśl dnia

Z rozważań o kłopotach z magisterką:

Taki papież musi mieć jeszcze brutalniejszy kryzys pierwszego zdania. Przecież to byłaby masakra, gdyby wszystkie encykliki miały tytuł: Propositum litterae encyclicae huius est...*

Czyli "inni mają gorzej", więc można spokojnie iść spać.

*"celem niniejszej encykliki jest" w wolnym przekładzie o, wbrew pozorom, drugiej w nocy

wtorek, 13 grudnia 2011

witaj w krainie...

Dodatkowa msza rekolekcyjna w dużej, blokowiskowej parafii. Rekolekcje akademickie, ale wiadomo, że nikt legitymacji nie sprawdza. W trakcie kazania, niekoniecznie niezauważalnie, wchodzi gość - strój sportowy, brak karku, sportowe zacięcie. Siada sobie na krzesełku przy tylnych drzwiach. Trafia na moment:
Zacheusz wchodzi na drzewo, chowa się w liściach. Jest tylko kibicem tych wydarzeń, nie chce brać w nich udziału. Z góry wszystko widać, jest bezpieczna odległość. Zacheusz to kibic. Przepraszam za to porównanie, ale...
"No właśnie!", słyszę za swoimi plecami. Szurnięcie krzesłem, wyjście pana, który chyba był kibicem i kochał Śląsk aż po grób. Poszedł gdzieś w ciemną noc. Może i dobrze, że kolejnych zdań, również niepochlebnych dla kibiców nie słyszał, bo przeprosiny za porównanie miały dotyczyć "niedzielno-świątecznych" katolików, mentalnie bardzo odległych od parafii, której kibicują.

Czy ten człowiek przyjdzie do kościoła - do Kościoła może - jeszcze kiedyś?
Czasem twoje życie może być jedyną Dobrą Nowiną, z jaką ktoś inny się spotka.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

mind&body

W związku z nieograniczoną tendencją do robienia sobie krzywdy na różne sposoby, od dwóch tygodni nie klękam. Przed niczym i nikim. Nawet Najważniejszym. Do wczoraj w zasadzie.
I jak nie pomyśleć o Augustynie, który przez swoje pomanichejskie wspomnienia nienawidził ciała, jako tego, co oddala wzniosłą duszę od Boga. Jak nie wkurzać się, że przez ułomność fizyczną (miejmy nadzieję, że czasową), nie mogę zachowywać się normalnie - wobec Chrystusa i Wspólnoty.
Jak?
Normalnie.
Chyba to zrozumiałam, klękając wczoraj razem ze wszystkimi. Dusza i ciało tworzą jakąś nierozerwalną jedność. Jeżeli stojąc chcę wyrazić szacunek, zachwyt, cokolwiek jeszcze, to go wyrażam. Ciało, choć śmiertelne, wpływa i ulega wpływom nieśmiertelnej duszy. Uczy o niezniszczalnym Bogu.

niedziela, 11 grudnia 2011

III niedziela Adwentu (B)

Izajasza
Mówią o chrześcijaństwie, że jest apoteozą cierpienia. Że na nim się zatrzymujemy. Prorok wprawdzie nie odwraca się od opatrywania złamanych serc, ale najważniejsza jest radość płynąca ze zbawienia, ziemia wydaje plony, ogród kwitnie i się rozrasta, Bóg się przez nas radośnie przelewa.

Psalm (z Ewangelii Łukasza)
Już niedługo, 3 dni przed Świętami, będziemy go słyszeć jako fragment Ewangelii. Dziś Dobrą Nowinę wyśpiewujemy wszyscy razem. Wszystkim nam wielkie rzeczy uczynił Wszechmocny, za wszystkimi się ujął. Ewangelia wypełnia się w życiu wszystkich ludzi.

List do Tesaloniczan
w każdym położeniu dziękujcie. Choć czasem chce się wrzeszczeć "Dlaczego Ty mi to robisz?", rozpętywać awanturę na pół nieba. Dziękowanie to ostatnia rzecz, jaka przychodzi do głowy. Częściej oczekujemy przeprosin. Nie jest łatwo uwierzyć, że skoro wierny jest Ten, który was wzywa, to nie opuści, ale chce pokazać coś jeszcze lepszego. Całkowicie uświęcić, dać wszystko dobre.

Jana
jam głos. Cóż może zrobić jeden człowiek przeciwko wielu? Cóż może zrobić sam głos? A jednak Jan Chrzciciel nie wystraszył się wielkiej odpowiedzialności, podjął się ważnej misji. Przyniósł wiele dobrego. Nie mogę się poddać, choć szanse na zauważalne dobro wydają mi się mikroskopijne.

sobota, 10 grudnia 2011

w biegu

Się dzieje się.
Bo i rekolekcje (fenomenalne! do odsłuchania stąd), i wciąż adwent, i masa ważnych spotkań i przemyśleń, po których aż by się chciało coś napisać.
Póki co pisze się przede wszystkim magisterka (a raczej rodzi się w bólach i potrzebuje Waszej akuszerczej modlitwy).


Nie umiemy odpoczywać. Ciągle zabiegani, z wzrokiem w kolejnym zadaniu. Brak długiej listy zadań do wykonania rozbija zupełnie. Wydaje się, że ciągle zbyt mało czasu na modlitwę, na wstąpienie przed Najświętszy Sakrament, na chwilę dla Niego. Sól ziemi się rozpuszcza.

czwartek, 1 grudnia 2011

Królestwo Niebieskie podobne jest do...

Ewangelia o domach na piasku i skale zawsze przypomina mi bajkę o trzech świnkach i wilku, który dmuchał, chuchał... W zasadzie całkiem podobna historia, pewnie można odnaleźć te same sensy. Uciekamy od Biblii, a ona jest tuż obok. Mówi o życiu nieprzerwanie.