czwartek, 30 grudnia 2010

out

Podbijania świata ciąg dalszy, czyli w wyniku trzech przegadanych nocy ideały życiowe połączyły się z fejsbukiem.
Zbieram na szczęśliwą wieczność.
Jeśli ktoś również chciałby wieczność mieć szczęśliwą, a może uszczęśliwić ją innym, a jednocześnie ma konto na fb, zapraszam do zbierania z nami. Grupowe kapitały ponoć są lepiej oprocentowane.

A jeśli ktoś jest twardzielem i od portali społecznościowych trzyma się z daleka, zapraszam do codziennej "wpłaty": akt strzelisty.

Jeszcze jedno - w styczniu naszą szczególną intencją jest nawrócenie całego świata.

środa, 29 grudnia 2010

męskie decyzje

O.: Czemu nie śpisz?
Ja: Świat podbijam
O.: Nie znudziło ci się jeszcze?
Ja: To się nie nudzi!

Myślę sobie o konsekwencjach życiowych decyzji. Zwłaszcza tych konsekwencjach "nieuleczalnych". Wydawać by się mogło, że parę wypowiedzianych, przeczytanych z kartki zdań, choć uroczyście i publicznie, nie ma wpływu na życie człowieka. Okazuje się, że moje "chcę", ubrane w godną formułę, wpisuje się we mnie na zawsze.

W fałszywej wolności łatwo się zgubić, sumienie zagłuszyć, odpowiedzialność zepchnąć. Przeszłość - zwłaszcza ta, która malowała przyszłość, będzie jednak o sobie przypominać. Subtelnie, ale z mocą kropli drążącej skałę. Jak sam Bóg.

wtorek, 28 grudnia 2010

interlinia

Mówi się, że dzieci mają słuch wybiórczy. Nie słyszą wołania do domu, ale szelest papierka od słodyczy - zawsze. Większości ludzi przechodzi to po okresie dojrzewania. Dziennikarzom - chyba nie.
Zaskakujące, jak wiele można wyczytać między wierszami wypowiedzi papieża. Szkoda, że mniej popularne jest słuchanie tego, co Kościół mówi wprost.

A potem Watykan prostuje doniesienia gazet, bo Benedykt XVI jednak nie miał na myśli tego, co zauważyły w jego wypowiedzi media.
(To tak po przeczytaniu: <link>)

poniedziałek, 27 grudnia 2010

niech mówią że to nie jest miłość

Zaczęło się chodzenie po kolędzie, więc na wieczornych mszach starsi księża. Jakoś mnie to wzrusza, że odprawiają mszę codziennie od wielu lat, a wciąż widać zapał i zachwyt Bogiem, który przychodzi.
Albo siedemdziesięciopięcioletni dziadziuś, który, choć ledwie widzi, przekłada młodszemu kartki w mszale z pieczołowitością i szacunkiem, które urzekają.

Zachwyt Chrystusem, który młodego chłopaka z dobrego, bogatego domu zaprosił do żebraczego zakonu i zachwyca codziennie przez ponad pięćdziesiąt lat... Jeśli to nie jest miłość, to co?

niedziela, 26 grudnia 2010

Niedziela w Oktawie Bożego Narodzenia - Świętej Rodziny (A)

Syracydes
się nie patyczkuje. Ustawia relacje jasno. Wielu jest oburzonych - zbyt łatwo jest znaleźć ojca czy matkę, którzy swoje dzieci krzywdzą. O takich chwilach mówi wers: A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim. Miłość to nie ślepe oddanie. Cześć wypływa z mądrej miłości.

Psalm 128
lokuje szczęście w życiu rodzinnym. Tak łatwo od niego uciec albo powiedzieć, że nic nie znaczy. A skoro dobrze ci będzie, to czego chcieć więcej?


List do Kolosan
siedzący za mną mężczyzna skomentował: "Wszystkim nam się dostało". Na gorąco widać, jak działa w ludziach słowo Chrystusa, jaki ma wpływ. Wystarczy tylko posłuchać. Zwłaszcza że ten fragment to takie "życzenia świąteczne z rachunkiem sumienia". Rzecz nielubiana, bo trudna.


Mateusz
opisuje pierwsze dzieje Chrystusa w sposób dość zawiły. Co jednak wybrzmiewa w tym fragmencie, to odwołania do Starego Testamentu. Trudno pomyśleć, że "podróż poślubna" Maryi i Józefa do Egiptu była przyjemną wycieczką, all inclusive. To raczej last minute, i to z konieczności. Dobrze sobie przypomnieć, że Bóg dobrze przemyślał wszystkie konieczności last minute w moim życiu.

piątek, 24 grudnia 2010

trzy, dwa, jeden...

A: Ty kompletnie nie umiesz czekać. W ogóle nie wychodzi ci czekanie*.

Film głupi, ale prawdę momentami przemyca. Szybki przepływ informacji i powszechność środków komunikacji zabiła w nas cierpliwość. Dlatego kolędy od połowy Adwentu (jak dobrze pójdzie). Dlatego atmosfera plastikowych uśmiechów w czasie OCZEKIWANIA.

Jeszcze troszkę....

* "Rrrr..."; taki najgłupszy film, jaki widziałam w życiu.

czwartek, 23 grudnia 2010

Zastanawia mnie sens chodzenia do spowiedzi dzień przed Wigilią. Wprawdzie samo stanie w kolejce (w mojej małej parafii ok. 40 minut, u renomowanych spowiadaczy ponoć 2-3 h) może robić za pokutę, ale... trudno mi uwierzyć, że ten pęd i kolejki wynikają z czegoś więcej niż tradycji i obyczaju. Z doświadczenia wiem, że uczucie "po" kojarzy się bardziej z taśmociągiem niż z jakąkolwiek mobilizacją do zmian. Trochę szkoda.

Z drugiej strony, zabawnie wymykać się po mszy chyłkiem, bo w ogłoszeniach padło "nikt nie wyjdzie z kościoła bez sakramentu pokuty", a mój jeszcze całkiem świeży.

środa, 22 grudnia 2010

odważniki

Odwaga mówienia o Chrystusie. Odwaga pocieszania, choć nie mam podobnych przeżyć. Odwaga nazywania spraw po imieniu: twoje pożądanie, twoje przywiązanie nie jest miłością. Twoja złudna wolność nie jest wolnością.
Bądź odważny.

wtorek, 21 grudnia 2010

przesilenie

Najdłuższa noc w roku. Ilu z nas dziś się smuciło, może płakało? Bóg stworzył człowieka jako najdoskonalszą część przyrody i tego połączenia nie możemy się wyprzeć (inna rzecz, że ostatnimi czasy mało kto chce się jej wypierać). Dlatego też Jego narodzenie świętujemy w zgodzie z przyrodą - kiedy "noc się posunęła, a przybliżył się dzień" (Rz 13,12)*. Dlatego Jego przyjściem cieszymy się najbardziej zimą, kiedy jest tak bardzo potrzebne.
I znów niezastąpiony List do Rzymian, tym razem z dzisiejszych nieszporów:
Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli,
aby się znowu pogrążyć w bojaźni.
(...)
Jeżeli wspólnie z Nim cierpimy,
to wspólnie będziemy przebywać w chwale.

Nie wpadaj w niewolę tego, co szykuje ci świat. Zakupy, pierwsze potrzeby, wszystko jest dla ludzi... Niewola też. Niewola rodzi strach - co będzie jutro?
Zastanawiasz się, dlaczego tak wielu ludzi spędzi święta samotnie? Dlaczego Bóg na to pozwala? Wspólnie z Nim cierpimy. Chrystus, skoro już raz przyszedł, zrobił to porządnie i skutecznie. Jest obecny.

(A miało wyjść optymistycznie...)

* Tak! To fragment czytany przez cały Adwent w niedzielnej jutrzni!

poniedziałek, 20 grudnia 2010

wygrzebane

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było(by) tak:

czasy się zmieniają. Prawda - nie.
A wklejam ten filmik, bo fascynuje mnie chrześcijański marketing w nowoczesnym stylu. Choćby taki właśnie. Jestem pod wrażeniem.

niedziela, 19 grudnia 2010

IV niedziela Adwentu (A)

Izajasz
pokazuje, jak jesteśmy zmienni. Jak nie trzeba, to prosimy o znaki, zakładamy się z Bogiem, stawiamy warunki. Za to kiedy On chce nam taki znak dać, to wzdragamy się, maskując niechęć pobożnością. W ten sposób kolejny raz Mu się opieramy. Na szczęście Bóg się nie zraża. Jego imię - Emmanuel - znaczy "Bóg z nami". Zawsze. Niezależnie od mojej otwartości na znaki.

Psalm 24.
Do Pana należy ziemia. To znaczy, że wszystko jest Jego. Nie tylko góry. A skoro na górę Pana może wstąpić tylko człowiek czystego serca... W takim razie wszyscy, którzy chodzą po ziemi, są zaproszeni do tego, by takimi być. By szukać Boga Jakuba.

List do Rzymian.
Paweł, apostoł z powołania. To ciekawe, bo przecież część Rzymian na pewno słyszała o nim jako prześladowcy chrześcijan. Może nie wszyscy wiedzieli o tym, że Paweł przeżył update na drodze do Damaszku. Ciekawe, że w taki sposób pisze. Poza tym - uwierzytelnienie prawdy o Chrystusie. Mieszkańcy Rzymu słyszeli o różnych bogach. Duch Świętości? Powstanie z martwych? Pełen mocy Syn Boży? To jest to, czego nie miały bożki pogańskie, czego nie ma to, co dla nas dzisiaj staje się ważniejsze niż Jedyny Bóg.

Mateusz
opisując niemieszczącą się w głowie historię o Wcieleniu, nie mieści jej jeszcze bardziej. Józef dowiaduje się, że jego Narzeczona jest w ciąży. Nie z nim, ale z Duchem. Po czym przychodzi anioł(!) i tłumaczy, że Dziecko nie jest dowodem na niewierność Maryi, ale - wręcz przeciwnie - mówi, że Ojciec Dziecka to Święty Duch. Józef budzi się i wierzy w to, co powiedział mu we śnie anioł. Buduje na tym całą przyszłość.

Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łk 18,8)

sobota, 18 grudnia 2010

na cześć

Pochłaniam Wyznania. Jedno, przypadkowe odkrycie, pierwsze z brzegu:
kiedy w Biblii pojawia się harfa, najprawdopodobniej ma 10 strun. Augustyn mimochodem wspomina, że te struny to Boże przykazania.
To całkowicie zmienia spojrzenie na: 
[Sprawiedliwi] Sławcie Pana na cytrze, śpiewajcie Mu przy harfie o dziesięciu strunach. (Ps 33,2)

Najlepszym wysławianiem Boga jest radosne i pełne miłości życie.

piątek, 17 grudnia 2010

bonusy w niebie

Niektórzy określający się jako katolicy traktują Kościół jak stację usługową. Sklep z sakramentami. I choć na pewnym etapie zaangażowania to przechodzi, wciąż pozostaje pokusa traktowania relacji z Bogiem, zbliżania się do Niego jak programu lojalnościowego. Zbierania punktów.

Pokusa, której łatwo ulec. Będę bardziej pobożny, jeśli odmówię więcej modlitw, pójdę w dzień powszedni na mszę, odstawię gotowany przez babcię obiad, bo jest w nim mięso, a przecież piątek.


Z miłości będziemy sądzeni.

czwartek, 16 grudnia 2010

sezon na uśmiechy

Sezon na spotkania "opłatkowe" - choć nie zawsze z opłatkiem - rozpoczęty. W zasadzie nie lubię takich spotkań. Dzisiaj sobie myślę, że dla paru mocnych słów warto wytrzymać potoki zwykłych.
Ponoć nikt nie lubi składać życzeń. A zdecydowana większość twierdzi, że nie umie. Okazuje się jednak, że czasem w odbiorcę trafi coś najprostszego. Kilka przemyśleń, choćby po dwóch godzinach łamania się opłatkiem. Albo i coś, co w zasadzie życzeniem nie jest, a ciepłą myślą.
Czasem nawet słów nie trzeba...

Tak. Doświadczenie chrześcijańskiej miłości wcale nie jest tak nieosiągalne.

środa, 15 grudnia 2010

nihil novi sub sole

Moje - jak do tej pory przelotne - kontakty z Historią Kościoła pokazują, że zarzuty kierowane do katolików w ogóle się nie zmieniły. Od dwóch tysięcy lat oskarżają nas o to samo - tajemne, magiczne praktyki, bezprawie, retropogaństwo, rozwiązłość, krzywdzenie bezbronnych, głupotę i fanatyzm.
Dlaczego?

Chrześcijaństwo na początku było tajemnicze. Msze w katakumbach, ukrywanie się przed prześladowcami. Żeby poznać i móc rzetelnie opisać działania i poglądy chrześcijan, trzeba było się zagłębić. Cały problem polegał na tym, że jak ktoś się zagłębił i poznał naukę, już nie bardzo chciał oskarżać.

Dziś też żyjemy w obliczu wielkich tajemnic. Jednak powszechność kultu i łatwość nagłaśniania wybranych informacji sprawiła, że łatwo Kościołowi dokopać.
Szkoda, że atakujący nie chcą wroga poznać.

wtorek, 14 grudnia 2010

pozycja obowiązkowa

Nic tak nie zachęca do zgłębiania dokumentów Kościoła jak kolokwia. Ale nie chcę się żalić - bez niego pewnie nieprędko sięgnęłabym po Humanae vitae - encyklikę Pawła VI o zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego. A "warto" to mało powiedziane.

Pojawiła się w 1968 roku, kiedy nauka stawiała pierwsze kroki w embriologii. Na szczęście wciąż jest aktualna. Postawienie całego zagadnienia związków między kobietami a mężczyznami w świetle miłości z prawdziwego zdarzenia pozwala właściwie ukierunkować nasze myślenie o płodności, przekazywaniu życia, rodzinie i jej zadaniach. W treści - sporo konkretów - choćby o tym, dlaczego uważamy, że antykoncepcja jest zła. Albo - czym się różni watykańska ruletka od sztucznych metod zapobiegania ciąży. Plus wiele pięknych i mądrych zdań o rodzinie i jej zasadach.


Moim zdaniem - dla każdego katolika to pozycja obowiązkowa. Choćby po to, by samemu się do własnej wiary przekonać.


<link do przekładu polskiego>

poniedziałek, 13 grudnia 2010

już puka do mych drzwi?

Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
*

Czy jest sens planować, układać, szukać? Kto da mi gwarancję na spełnienie życiowych założeń?
Nie tego oczekuje Bóg.

Adwent ma nauczyć zaufania. Od dwóch tysięcy lat mówią, że koniec świata - paruzja - lada dzień. Odważmy się w to uwierzyć.
A z drugiej strony - wyciągnij wnioski - idzie już tyle lat. Nie czekaj bezczynnie.

* cytat z najbardziej oklepanego wiersza ks. Twardowskiego, Spieszmy się 

niedziela, 12 grudnia 2010

III niedziela Adwentu - Gaudete (A)

Izajasz.
No, to mamy połowę Adwentu. Można poczuć się zmęczonym. Ostygł już pierwszy roratni zapał. Oczekiwanie na przyjście Pana znów zdążyło nam spowszednieć. To czytanie ma nas przed tym uchronić, otrzeźwić. Pokrzepcie ręce i wzmocnijcie kolana. Nie przestawajcie wyczekiwać, bo już zbliża się zapłata za trudy. Chorzy zostaną uleczeni i wszyscy będą szczęśliwi. Bajka? Nie. REALNA przyszłość.

Psalm 146
ostatnio śpiewaliśmy pod koniec września. Dziś ma trochę inną wymowę. Pokazuje, dlaczego warto na Pana Boga czekać. I to czekać intensywnie, jak to w Adwencie. I drugie dno - choć Jezus wstąpił do nieba, pozostał z nami. Przeżywanie tej rzeczywistości na co dzień wymaga wielkiego zaufania. W psalmie - reklama - dlaczego warto się odważyć.

List św. Jakuba
podkreśla to adwentowe przesilenie. Zachęca do wytrwałości. Sędzia stoi przed drzwiami. Wszystko słyszy i może wejść w każdej chwili.


Mateusza.
Nie będę się tu rozpisywać o tym, że to uczniowie mieli się dowiedzieć, a nie Jan. Ani o opozycji: narodzeni z niewiasty/z Ducha. Chcę o czymś innym.
Często mamy pokusę, by stwierdzić, jaki ktoś jest. Wiemy co powie, zanim sam zainteresowany zdąży pomyśleć. Tłumy myślały tak o proroku, o Janie. Jest większe niebezpieczeństwo - że przeniesiemy te cechy na Pana. I wtedy będzie to poszukiwanie Boga czy swoich wyobrażeń? Bóg jest na mnie zły, Bóg mi nie wybaczy, Bóg zapomniał, nawet Bóg nie pomoże... Łatwo wcisnąć Pana Boga w ciasne ramki ludzkiego myślenia i ludzkiego charakteru. Żeby Go odnaleźć, dobrze wybrać się na pustynię. Choćby mentalnie. Za to skutecznie, jak Jan.

sobota, 11 grudnia 2010

co ty wiesz o wychowaniu

Dyskusja pedagogiczna na zajęciach:
A: ...i ta kobieta powiedziała, że co ja mogę wiedzieć o wychowywaniu dzieci, skoro nie mam swoich.
X: To tak jak z księżmi, im też się mówi, że co mogą wiedzieć...
A: A z tym to się akurat zgadzam.

A. ma dwadzieścia kilka lat. Opisywała sytuację z praktyk w szkole.
Nie rozumiem, dlaczego my - ludzie - mamy tak wiele różnych systemów wartości, wybieranych zależnie od sytuacji. Poglądy zależą od tego, co możemy nimi ugrać. Szkoda.
Księży łatwo oskarżyć. Trudniej zauważyć, jak wiele słuchają - czy to w rozmowach, czy w konfesjonałach.

Życiowa mądrość to nie tylko własne doświadczenia.
Zwłaszcza jeśli atakujący skreśla je, choć sam ma podobne.

piątek, 10 grudnia 2010

W każdym położeniu...

Co piątek myślę, żeby o tym napisać. Jednak kompletę odmawiam przed samym spaniem, więc już bez włączania kompa potem...

Psalm 88. Rozpacz wypływa z każdego wersu. Załamka. A w copiątkowej Liturgii Godzin:


Przewalił się nade mną płomień Twego gniewu *
i złamały mnie Twoje groźby.
Zewsząd mnie otoczyły jak fale powodzi *
i topią mnie w jednym momencie.
Odsunąłeś ode mnie przyjaciół i towarzyszy, *
tylko ciemności mieszkają ze mną.
Chwała Ojcu i Synowi, *
i Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, teraz i zawsze, *
i na wieki wieków. Amen.

Liturgia Godzin. Szkoła modlitwy. Szkoła życia.

czwartek, 9 grudnia 2010

robaczku!

Moje ulubione czytanie z całego roku liturgicznego. I chyba najbliższe mi zdanie z całego Pisma Świętego:
Ja, Pan, twój Bóg, ująłem cię za prawicę, mówiąc ci: "Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą". Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam, mówi Pan, odkupiciel twój, Święty Izraela.
Rozczula i wzrusza. Tak, człowiek jest tylko malutkim, bezbronnym robaczkiem.  Dzięki Wszechmocnemu Bogu, który trzyma go za rękę jak troskliwy tata pomagający dziecku stawiać pierwsze kroki, może żyć pełnią życia, może przemieniać świat w oczekiwaniu na Jego przyjście.


Bóg nie jest tak daleko, żeby nie mógł Cię usłyszeć, wspomóc. Jest bliżej niż myślisz!



(Do napisania właśnie takiego postu zainspirowało mnie usłyszane dziś kazanie pewnego "dominikanina, wierzącego księdza" <określenie stąd>)

środa, 8 grudnia 2010

czystsza niźli aniołowie

Niepokalane poczęcie. Dzisiaj.
W świadomości wielu "katolików" nieodróżnialne od zwiastowania. A szkoda, bo po pierwsze chodzi przecież o poczęcie Maryi, a po drugie - to wydarzenie pokazuje coś zupełnie innego.

W niezawodnym Liście do Rzymian czytamy: wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej. Czy Kościół wymyślił sobie dogmat, który jest sprzeczny z Pismem Świętym? Nie, nie i jeszcze raz bzdura! Maryja została zachowana od skalania grzechem na mocy śmierci Chrystusa. Odkupienia. Tego samego, przez którego odkupieni jesteśmy Ty i ja. W wieczności nie ma czasu, wszystko dzieje się w jednym wielkim TERAZ. Inna rzecz, że ani Kościół, ani żaden jego przedstawiciel dogmatów nie wymyśla. One są jak prawa fizyczne - grawitacja istniała na długo przed Newtonem, a nikt nie próbuje twierdzić, że zaczęła się za jego życia. Podobnie Niepokalanego Poczęcia NMP nie wymyślono w połowie XIX wieku. Po prostu pewność co do obserwowanego już wcześniej zjawiska wykrystalizowała się wtedy.

Dla mnie dzień Niepokalanego Poczęcia ma jeszcze inny, szczególny wymiar. Przypomina - trochę przez czytaną ewangelię, trochę przez moje własne życie - o znaczeniu wyboru. Wyboru Boga i konsekwencji tego wyboru. Choćby się waliło i paliło. A jeśli nawet zdarzy się zimna wojna, to trudnych powrotów.

Dignare me laudare Te, Virgo Sacrata,
Da mihi virtutem contra hostes Tuos

A, jeszcze rekolekcje. Były jakieś takie, że nie ma za bardzo o czym pisać. Zapraszam więc do odsłuchania na stronie DA Dominik.

wtorek, 7 grudnia 2010

szczęście do męczeństwa

Miało być o rekolekcjach, o psach przewodnikach i tym, czy tysiąc razy powtarzany banał przestaje być banałem. Ale chyba nie będzie.
Wiadomość na ekai.pl:
zamordowano polskiego misjonarza
Wydawać by się mogło, że czarni franciszkanie nie mają szczęścia. Najpierw Słudzy Boży oo. Michał i Zbigniew, dziś o. Mirosław. Tylko wydawać, bo oni wszyscy są już szczęśliwi. Nie zaparli się Chrystusa, więc i On się ich nie wyprze.
Z jednej strony takie newsy ściągają na ziemię. Bo, po pierwsze, głoszenie Chrystusa to nie tylko opowiadanie wszystkim, że Bóg jest miłością (choć to niewątpliwie prawda). Bo, po drugie, co będzie, gdy zażądają i mojego życia?
Z drugiej strony... W męczeństwie w niecodzienny sposób objawia się miłość Boga. Choćby w tym, że umocnił. Choćby w tym, że pozwolił - tak jak On sam - umrzeć za to, że Bóg kocha. To dodaje wiary.

Omnes sancti martyres,  orate pro nobis!

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Ten Obcy?

II dzień rekolekcji adwentowych w DA. Głosi o. Paweł Krupa OP.
Kadosz, kadosz, kadosz Adonai Elohim Sabaoth...
Zazwyczaj tłumaczone: Święty, święty, święty Pan, Bóg Zastępów. Mówił o. Paweł, że podstawowe znaczenie tego kadosz to 'inny'. Zupełnie inny niż człowiek.
W poniedziałki spotykam się z filozofią. Dziś było dużo o św. Tomaszu i jeszcze więcej o Arystotelesie. I całkiem sporo o Pascalu i Leibnizu. Wątek, który się przewijał wciąż, to relacja człowieka do stworzenia i Stwórcy. Kim jest Bóg?
Nie potrafisz tego sobie wyobrazić. Jest Inny. Wszystko wypełnia...

I co ciekawe - najpierw diecezjalny mówił o rzekomej wrogości franciszkanów i dominikanów w XIII wieku. Z koniem się kopać nie będę, moje ekumeniczne dążenia w tej materii chyba trzeba od innej strony zacząć. A potem wspominany wyżej dominikanin wspomniał o Ojcu Franciszku. Niby sięgnął trochę głębiej, do Miłość nie jest kochana, ale zaraz jakby się usprawiedliwił, że od odkrycia - w mistycyzmie - tej prawdy można oszaleć.
Tak, miłość Boga jest zupełnie inna, niż ja mogę to pojąć. I pojawia się tam, gdzie po naszemu nie ma na nią miejsca...


niedziela, 5 grudnia 2010

II niedziela Adwentu (A)

Izajasz.
Korzeń Jessego stać będzie na znak dla narodów. Do niego ludy przyjdą z modlitwą, i sławne będzie miejsce jego spoczynku. Korzeń Jessego czyli Chrystus. W ostatnim czasie postawiono Mu pomnik w Świebodzinie, ja codziennie mijam Jego figurę wracając z uczelni... Ale czy ludy przychodzą do Niego z modlitwą? Czy kościoły - miejsca, w których można spotkać Go żywego są znane (sławne)? Nie trzeba najmniejszej analizy rzeczywistości, żeby zobaczyć, jak wiele nas dzieli od realizacji wizji Izajasza. Ciekawe, że wszyscy bierzmowani mają już w sobie Ducha - i to identycznego z tym z początku fragmentu... Więc chyba czas brać się do roboty...

Psalm 72
sugeruje, że takie rzeczy mogą dziać się już teraz. Trzeba otworzyć się na działanie Boga. I to niekoniecznie z wielką pompą i wśród tłumów - Pan przychodzi także (a może: przede wszystkim) do tych, którzy wzywają Go w samotności i uniżeniu.

List do Rzymian.
Cierpliwość, pociecha... Tak często oczekujemy jej od kogoś. Tak często jest przykro, gdy jej braknie. I znów - żeby je mieć, muszę szukać w Chrystusie. I w Piśmie. Słowie wciąż wypowiadanym przez Ojca.

Mateusza.
Wiejadło i omłot. Dwa urządzenia z kosmosu, ponoć używane przez każdego szanującego się rolnika. Zwłaszcza w czasach ks. Wujka.
Łatwo jest dorzucić do Biblii słowa, które ją zaciemnią. Łatwo znaleźć wymówkę - nie rozumiem, więc nie wierzę. Księża nie mają własnej rodziny, więc co mogą wiedzieć o chęci posiadania dziecka - nie mają głosu w sprawie in vitro.* Trudniej zwrócić uwagę, na dalszą, jakby przyciemnioną przez wiejadło i omłot część zdania: pszenica wejdzie do spichrza, ale chwasty spali się w ogniu.

* autentyczny argument na jednej ze stron pro-in vitro. Ciekawi mnie użycie słowa "posiadać", bo w j. polskim odnosi się ono do przedmiotów i jakoś to wyczuwamy. Raczej nie słyszałam, żeby ktoś posiadał męża, ale z tym słowem odnośnie do dziecka spotykam się już któryś raz

sobota, 4 grudnia 2010

mimochodem, sam-o-chodem?

Czyż może ślepy prowadzić ślepego? Gdzie leży granica pomiędzy wskazywaniem Boga a kreowaniem siebie? Pewna ważna dla mnie osoba powtarza często zasłyszane gdzieś słowa, że niektórzy bardziej niż Boga kochają swoją miłość do Niego. Jak dać świadectwo miłości jednocześnie nie sprowadzając do wszystko mi się udaje albo więcej się modlę? A takie słowa jako świadectwo dziś słyszałam...

W trakcie jednej, wspólnej modlitwy moją uwagę zwróciły dwie osoby. Jedna sprawiała wrażenie zasłuchanej w siebie, jakby w jej modlitwie do Ducha w ogóle Ducha nie było. Druga niechcący dała mi przepiękne świadectwo i - jednym gestem - rekolekcje z całego życia.
Czytasz mnie, więc Ci dziękuję!

piątek, 3 grudnia 2010

pozytywnie

Dowiedziałam się dziś - wprawdzie nie wprost, ale jednak, że żyję w inkubatorze, że nie wiem, jak wygląda Kościół, że skończy się czas studiów i znajdę się w zupełnie innej rzeczywistości...

Jakoś tak mi się udaje, że trafiam na dobrych księży. Jasne, są i tacy, co sutannę dla kobiety zrzucili, co minęli się z powołaniem. Większość jednak to tacy kapłani, jakich w Kościele szukam. Ojcowie - choć bezdzietni. Pasterze - choć owieczki mają specyficzne. Świadomi swojego wyboru. Otwarci, ale umiejący zachować dystans. Poświęceni Chrystusowi bez reszty.
Oby takich jak najwięcej!

czwartek, 2 grudnia 2010

przebudzenie zmysłów

Pierwszy jest dotyk. Bo nie ma już ciepłej kołderki, ale są miliony mroźnych igiełek. Na szczęście zaraz poczuje trochę cieplejszą, choć jeszcze niewygrzaną ławkę.

Kolejny budzi się słuch, na dźwięk łacińskiego hymnu.
Potem węch - wnoszą kadzidło.
Powoli... wzrok - tak, przynieśli już światło.
I smak. Choć on się nie obudzi w tym życiu...

A intuicja? Podpowiada, że właśnie roraty są sercem Adwentu.

środa, 1 grudnia 2010

"Heroda - głupca, co śpiewać nie umiał: Alleluja."

Zarzuca się katolikom uczynienie z Maryi bożka, "czwartej osoby Trójcy", idola... Od dwóch lat w trakcie Adwentu uczestniczę w śpiewie Akatystu ku czci Bogarodzicy. To takie wywodzący się z Tradycji Wschodu odpowiednik naszych Godzinek. Nie wiem, czy głębszy teologicznie i poetycko, bo tych ostatnich bardzo nie doceniamy. Na pewno mniej znany. A szkoda, bo wiele tłumaczy:

Wielbiąc pieśniami Twego Syna chwalimy hymnem wszyscy też i Ciebie, jako Świątynię duchową, Bogarodzico. Ten, który mieszkał w Twoim łonie trzymając w dłoni wszystkie rzeczy, Pan nasz, uświęcił Cię i uczcił i nauczył nas wołać do Ciebie (...)

Godność, wielkość Maryi istnieje tylko z powodu Jej "TAK", zgody na bycie żywą monstrancją; źródłem kultu jest - sformułowany jako pierwszy z 4 "maryjnych" dogmatów - fakt bycia Matką Boga.

i moje ulubione ostatnio:
Witaj, Ty, co ogarniasz Nieogarnionego,
(...)
Witaj, nowino sprzeciw budząca niewiernych,
Witaj, chwało nieobalona wierzących.

(...) 
Witaj, Oblubienico Dziewicza!