Izajasz.
No, to mamy połowę Adwentu. Można poczuć się zmęczonym. Ostygł już pierwszy roratni zapał. Oczekiwanie na przyjście Pana znów zdążyło nam spowszednieć. To czytanie ma nas przed tym uchronić, otrzeźwić. Pokrzepcie ręce i wzmocnijcie kolana. Nie przestawajcie wyczekiwać, bo już zbliża się zapłata za trudy. Chorzy zostaną uleczeni i wszyscy będą szczęśliwi. Bajka? Nie. REALNA przyszłość.
Psalm 146
ostatnio śpiewaliśmy pod koniec września. Dziś ma trochę inną wymowę. Pokazuje, dlaczego warto na Pana Boga czekać. I to czekać intensywnie, jak to w Adwencie. I drugie dno - choć Jezus wstąpił do nieba, pozostał z nami. Przeżywanie tej rzeczywistości na co dzień wymaga wielkiego zaufania. W psalmie - reklama - dlaczego warto się odważyć.
List św. Jakuba
podkreśla to adwentowe przesilenie. Zachęca do wytrwałości. Sędzia stoi przed drzwiami. Wszystko słyszy i może wejść w każdej chwili.
Mateusza.
Nie będę się tu rozpisywać o tym, że to uczniowie mieli się dowiedzieć, a nie Jan. Ani o opozycji: narodzeni z niewiasty/z Ducha. Chcę o czymś innym.
Często mamy pokusę, by stwierdzić, jaki ktoś jest. Wiemy co powie, zanim sam zainteresowany zdąży pomyśleć. Tłumy myślały tak o proroku, o Janie. Jest większe niebezpieczeństwo - że przeniesiemy te cechy na Pana. I wtedy będzie to poszukiwanie Boga czy swoich wyobrażeń? Bóg jest na mnie zły, Bóg mi nie wybaczy, Bóg zapomniał, nawet Bóg nie pomoże... Łatwo wcisnąć Pana Boga w ciasne ramki ludzkiego myślenia i ludzkiego charakteru. Żeby Go odnaleźć, dobrze wybrać się na pustynię. Choćby mentalnie. Za to skutecznie, jak Jan.
Hehe - a we Włoszech była Gaudete :P
OdpowiedzUsuńtak, tak, już poprawiłam ;)
OdpowiedzUsuńchyba wyszło moje marzenie o wiośnie