niedziela, 5 grudnia 2010

II niedziela Adwentu (A)

Izajasz.
Korzeń Jessego stać będzie na znak dla narodów. Do niego ludy przyjdą z modlitwą, i sławne będzie miejsce jego spoczynku. Korzeń Jessego czyli Chrystus. W ostatnim czasie postawiono Mu pomnik w Świebodzinie, ja codziennie mijam Jego figurę wracając z uczelni... Ale czy ludy przychodzą do Niego z modlitwą? Czy kościoły - miejsca, w których można spotkać Go żywego są znane (sławne)? Nie trzeba najmniejszej analizy rzeczywistości, żeby zobaczyć, jak wiele nas dzieli od realizacji wizji Izajasza. Ciekawe, że wszyscy bierzmowani mają już w sobie Ducha - i to identycznego z tym z początku fragmentu... Więc chyba czas brać się do roboty...

Psalm 72
sugeruje, że takie rzeczy mogą dziać się już teraz. Trzeba otworzyć się na działanie Boga. I to niekoniecznie z wielką pompą i wśród tłumów - Pan przychodzi także (a może: przede wszystkim) do tych, którzy wzywają Go w samotności i uniżeniu.

List do Rzymian.
Cierpliwość, pociecha... Tak często oczekujemy jej od kogoś. Tak często jest przykro, gdy jej braknie. I znów - żeby je mieć, muszę szukać w Chrystusie. I w Piśmie. Słowie wciąż wypowiadanym przez Ojca.

Mateusza.
Wiejadło i omłot. Dwa urządzenia z kosmosu, ponoć używane przez każdego szanującego się rolnika. Zwłaszcza w czasach ks. Wujka.
Łatwo jest dorzucić do Biblii słowa, które ją zaciemnią. Łatwo znaleźć wymówkę - nie rozumiem, więc nie wierzę. Księża nie mają własnej rodziny, więc co mogą wiedzieć o chęci posiadania dziecka - nie mają głosu w sprawie in vitro.* Trudniej zwrócić uwagę, na dalszą, jakby przyciemnioną przez wiejadło i omłot część zdania: pszenica wejdzie do spichrza, ale chwasty spali się w ogniu.

* autentyczny argument na jednej ze stron pro-in vitro. Ciekawi mnie użycie słowa "posiadać", bo w j. polskim odnosi się ono do przedmiotów i jakoś to wyczuwamy. Raczej nie słyszałam, żeby ktoś posiadał męża, ale z tym słowem odnośnie do dziecka spotykam się już któryś raz

3 komentarze:

  1. a kiedy mówię "mam męża", to znaczy to co innego niż "posiadam męża"? tłumaczenie tego zwyczajem językowym jakoś do mnie nie przemawia. zwyczaj skądś się jednak wziął.

    OdpowiedzUsuń
  2. no tak. Posiada się przedmiot. Przychodzi mi na myśl różnica między "have" a "have got", ale tu chyba powinien wypowiedzieć się ktoś, kto zna angielski lepiej niż ja.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem, na ile ta różnica jest czytelna w angielskim, nie jestem specem od tego. a z tym posiadaniem to niestety - jestem ciągle w trakcie czytania Fromma "Mieć czy być" i to stąd. niezależnie od mojego zdania na temat tej książki, obserwacja językowa całkiem trafna. "posiadanie dziecka" zastępuje w świadomości ludzi "bycie matką/ojcem". nie określa się swojej tożsamości, tylko stan posiadania. no dobra. wchodzę na grząski grunt ;)

    OdpowiedzUsuń