wtorek, 7 grudnia 2010

szczęście do męczeństwa

Miało być o rekolekcjach, o psach przewodnikach i tym, czy tysiąc razy powtarzany banał przestaje być banałem. Ale chyba nie będzie.
Wiadomość na ekai.pl:
zamordowano polskiego misjonarza
Wydawać by się mogło, że czarni franciszkanie nie mają szczęścia. Najpierw Słudzy Boży oo. Michał i Zbigniew, dziś o. Mirosław. Tylko wydawać, bo oni wszyscy są już szczęśliwi. Nie zaparli się Chrystusa, więc i On się ich nie wyprze.
Z jednej strony takie newsy ściągają na ziemię. Bo, po pierwsze, głoszenie Chrystusa to nie tylko opowiadanie wszystkim, że Bóg jest miłością (choć to niewątpliwie prawda). Bo, po drugie, co będzie, gdy zażądają i mojego życia?
Z drugiej strony... W męczeństwie w niecodzienny sposób objawia się miłość Boga. Choćby w tym, że umocnił. Choćby w tym, że pozwolił - tak jak On sam - umrzeć za to, że Bóg kocha. To dodaje wiary.

Omnes sancti martyres,  orate pro nobis!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz