Tak, msza się szybko nudzi. Nie ma zaskakujących zwrotów akcji, jakiegoś dynamizmu, stali bywalcy znają wszystkie teksty... Nudy.
A gdyby tak spojrzeć na nią inaczej? Słowa, które słyszeliśmy setki razy, wreszcie usłyszeć na nowo?
Msza byłaby tylko specyficznym przedstawieniem, happeningiem, gdyby nie działanie Bożego Ducha. Chwilę przed Przeistoczeniem, kapłan Go przyzywa, prosi Ojca o posłanie i działanie. To dzięki Niemu wszystkie mniej lub bardziej dziwne zabiegi księdza i ludu mają SENS.
Dziś rekolekcjonista nazwał mszę wywoływaniem Ducha. I to nie byle jakiego, bo Ducha Świętego.
Szukamy taniej sensacji w zabawach, które ocierają się o nieczyste moce. To wszystko - przyzywanie duchów, wykorzystywanie ich mocy-energii, pytanie o przyszłość - jest tylko małpowaniem. Nieudolnym, świadomie przewrotnym parafrazowaniem prawdziwego działania mocy Ducha Boga Jedynego.
Jeszcze pierwsze czytanie, na moment. Ładnie zeszły się słowa Hioba: Któż zdoła utrwalić me słowa, potrafi je w księdze umieścić? ze wspomnieniem św. Hieronima, tłumacza Pisma Świętego, gościa, który Bożemu słowu po-święcił całe życie. Wygląda na to, że osadzenie się w Bogu, w Jego Duchu, daje nieprzewidziane moce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz