<Dedlajn przeżyty, można się zająć czymś innym bez wyrzutów somnienia>
(Mdr 9,13-18b; Ps 90,3-6.12-14.17; Flm 9b-10.12-17; Łk 14,25-33)
Mądrości.
O tym, że pomysły Pana są przedziwne i zaskakujące można dużo mówić. Moim zdaniem lepiej jednak tego nie robić. Dziwne? Kiedy sam odkryjesz, jak w Twoim życiu się to przejawia, stwierdzisz że wszystko, co wcześniej o tym słyszałeś, się nie umywa, jest marne. Więc dbając o jakość, ten wątek ominę. Podoba mi się w tym tekście słowo "nieśmiałe". I to właśnie jest jedyne zdanie na temat tego, że Pan do tego stopnia ogarnia wszystko, że nasze wybujałe plany są nieśmiałe - warto zatem prosić śmiało.
Psalm 90
Uwielbiam. (To powoli przestaje być coś dziwnego w tej Księdze).
Obraca w proch i mówi: "Wracajcie!". Brzmi jak absurd. Na którychś z duszpasterskich rekolekcji* kaznodzieja zauważył, że kiedy Bóg wygania Adama z raju, mówi o powrocie do ziemi, z której ten został wzięty - znaczy z ziemi Eden. To wiele wyjaśnia. Bóg chce mojego powrotu do raju. Żeby jednak w pełni powrócić, muszę się Mu dać zetrzeć. Co więcej, kiedy już raz, porządnie, obdarzy mnie swoją łaską, będę się nią cieszyć do końca życia. (Zwrot "o świcie" przypomina roraty i Siódemki).
I to wspieranie pracy rąk. Usłyszałam kiedyś o modlitwie - wyjaśnieniu znaku krzyża. Często ją odmawiam, wykonując go gdy wychodzę z kościoła. Boże, pozostań w moich myślach, w sercu, bądź siłą moich ramion. Świadomość, że sam Bóg wspiera wszystko, co robię.
List do Filemona.
Jeden z tych, przy których zastanawiam się nad tajemnicą korespondencji. Skoro jednak...
Paweł odsyła niewolnika jako wolnego. W tamtej kulturze to musiało być coś! Później wyzwoleńcy zostawali nawet papieżami (Kalikst I), ale od czegoś to się zaczęło. Uwięzienie, cierpienia Pawła stały się źródłem wolności Onezyma. Dziś ktoś ofiarowuje swoje cierpienia i trudności, a ja otrzymuję łaski. Wymiana wciąż trwa.
Łukasza.
To Jezusowe wyjaśnienie na pierwszy rzut ucha wydaje się być całkiem od czapy. Znaczy, rację ma, wiadoma rzecz, ale dlaczego właśnie takie przykłady? Co ma wspólnego znoszenie trudności z planowaniem budowy domu?
Jakiś rok temu zastanawiałam się usilnie, dlaczego święci podnosili poprzeczkę tak wysoko. Zwłaszcza ci, których lubię. Co im pozwoliło? Olśnienie przyszło: nie mieli żon.
Brzmi brutalnie, ale prawdziwie. Chrystus wymaga, żeby umieć oddać Mu wszystko. Pociesza przykład Abrahama - Izaak ocalał. Da się być świętym mając rodzinę.
Trzeba to jednak przemyśleć wybierając drogę. Czy ta, którą chcę iść, przewiduje założenie rodziny? Czy w moich marzeniach o spokojnej starości z gromadką wnuków jest odpowiednio wiele miejsca dla Pana Jezusa, zwłaszcza w czasie dążenia do niej? Czy wybór drogi przez relację tylko z Jezusem nie jest ucieczką?
To osobiste, trudne pytania. Okazuje się jednak, że trzeba je przemyśleć, żeby się nie okazało, że jesteśmy zbyt głęboko, żeby się łatwo odkręcało.
<zaraz przejdę na poziom ekshibicjonizmu, a bardzo chcę tego uniknąć, zakończę więc tak w powietrzu>
*wydaje mi się, że to były wielkopostne 2009, głosił o. Adam Szustak OP, do posłuchania tutaj. Ale mogę się mylić.
co do rekolekcji: a to nie były ostatnie wielkopostne, z panem... yyyy... biblistą od dominikanów? coś mi się widzi, że tak, ale też mogę się mylić :)
OdpowiedzUsuńna 98% nie.
OdpowiedzUsuńmocno się skłaniam ku podlinkowanym. Od pewnego czasu mam ochotę sobie je odsłuchać, więc najwyżej będę edytować.
Co do Mądrości - odpowiedź dlaczego są nieśmiałe wg. mnie znajduje się w tym samym tekście: "bo śmiertelne ciało przygniata duszę i ziemski przybytek obciąża lotny umysł" - ty możesz uważać, że pewne sprawy są "poza twoim zasięgiem, piszę to w cudzysłowie, ponieważ jeśli te sprawy są zgodne z wolą Pana, to On sprawi, że znajdą się twoim zasięgu... z resztą Bóg sam do tego zachęca wielokrotnie np. Ps 37,5 czy bardzo mocne Prz 3,5-6.
OdpowiedzUsuńCo do Ewangelii: z drugiej strony: jeśli żona/mąż też nie mają u siebie Jezusa na pierwszym miejscu, to nie wytrzymają takiej "konkurencji"... Świętość w rodzinie jest jak najbardziej możliwa, ale tylko pod warunkiem, że obie "strony" patrzą w tym samym kierunku...
Maćku, nie zgodzę się z ostatnim zdaniem. Nie tylko pod takim warunkiem. (przykład św. Moniki, która miała niezbyt świętego męża no i w końcu świętego syna, Augustyna).
OdpowiedzUsuńTo, o czym piszesz jest raczej ideałem, a nie warunkiem sine qua non dla świętości w rodzinie:).
Chociaż, szczerze mówiąc, wolałabym mieć męża sprawiedliwego i pobożnego za małżonka;)
A do Ewangelii: słuchając jej dziś na mszy, pomyślałam sobie, że często mylimy zaufanie Bożej Opatrzności z naszą lekkomyślnością. Chodzi mi o takie podejście "to przecież ma być dla Bożej chwały, to się jakoś ułoży...".
katarina :)
Kasiu, to fakt, ale tutaj można powiedzieć, że była to zasługa silnej wiary św. Moniki... a co by było gdyby ta wiara nie była dostatecznie zakorzeniona? Jeżeli mąż i żona dosyć luźno podchodzą do spraw religii, no to jeśli chodzi o kwestię świętości, to może być z tym różnie...
OdpowiedzUsuń