Łatwo podziwiać męczenników. Trudniej odezwać się przeciwko komuś, kto świadomie prowokuje obrażając Boga. Choćby i żadne męczeństwo za to nie groziło. Ot, najwyżej drobne kłopoty, choć i tak niekoniecznie.
Czy chodzenie na procesję Bożego Ciała, na Drogę Krzyżową ulicami miast jest manifestacją religijną?
Gdzie jest granica między moją radością a prowokacją?
Skoro o drodze krzyżowej wspominasz, czy to Twoje poSOW0we refleksje?
OdpowiedzUsuńmiędzy innymi. W większości tych postów katalizatorami przemyśleń są dżyliony spraw, ale rzeczywiście ten wątek na SOWIE (czyli spotkaniu w duszpasterstwie) poruszaliśmy.
OdpowiedzUsuńmanifestacja, jak bum cyk cyk ;)
OdpowiedzUsuń