niedziela, 26 lutego 2012

I niedziela Wielkiego Postu (B)

Rodzaju.
Moja znajoma mawiała "bo po nocy przychodzi dzień, po burzy słońce i takie tam". Po każdym deszczu, kiedy tylko zaświeci słońce, wychodzi tęcza. Dziś już wiemy, że krople wody, światło, pryzmat... Cała wielka fizyka. Z duchem też tak bywa. Po największej ulewie, po "awanturze na pół nieba", wychodzi Słońce. Przymierze się przypomina.

Psalm 25
Dziwny ten przekład lekcjonarzowy. W Tysiąclatce jest: Nie wspominaj grzechów mej młodości ani moich przewin, ale o mnie pamiętaj w Twojej łaskawości, ze względu na dobroć Twą, Panie! (Ps 25,7).
W Bożej pamięci jest wszystko. Każde moje świństwo. Jednak miłosierdzie dostrzega dobro, łaskawość patrzy łagodnie. Uczy, wciąż na nowo, prostych dróg.

List Piotra
cierpliwość Boża oczekiwała
Zawsze przy arce przypomina mi się dowcip o tym, ile zaświadczeń i pozwoleń urzędowych musiałby zdobyć Noe, gdyby miał budować arkę dziś. Niezależnie od naszych, mniej lub bardziej istotnych, przeszkód, Bóg czeka. Czeka aż się ogarnę, nawrócę, zbuduję coś, co da mi (w Nim) schronienie. Nie niszczy mnie, a - jak śpiewa Lao Che - topi utopię.

Marka
bliskie jest królestwo Boże
Na ile to slogan, na ile refren pieśni z Popielca, a na ile realne przeczucie. Adwent dawno za nami, ale przecież dzień Jego przyjścia wciąż się zbliża. W Wielkim Poście znów mocniej podkreślony, żeby nie zapomnieć się nawrócić, żeby wiary w Ewangelię nie zgubić w puszczy, zamiast przeżyć na pustyni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz