czwartek, 14 czerwca 2012

fa caldo

/miało być wczoraj, ale poziom zabiegania pokonał dobre chęci/

Antonio. Antoni z Lizbony, zwany Antonim z Padwy. Na początku się nie lubiliśmy, potem nastąpił pewien przełom (potwierdzony znakami i cudami) i teraz jest jednym z moich lepszych znajomych po drugiej stronie. W sierpniu miałam nawet okazję modlić się w miejscu jego chrztu, jest moc.

Tak sobie myślę, że im święty jest bardziej znany, tym łatwiej spłaszczyć jego nauczanie. Dość wspomnieć Papieża kremówek czy niegroźnego, biegającego po łąkach wariata, Franciszka z Asyżu. Z Antonim jest podobnie. Powszechnie kojarzy się z odnajdywaniem zgub i przywracaniem przedmiotów skradzionych. Jedna z popularnych pieśni z nim związanych zaczyna się od słów: Jeśli cudów szukasz, idź do Antoniego... Ja też widzę, na podstawie paru historii swoich i znajomych, że naprawdę nieprawdopodobne, czasem trudne rzeczy pomaga wyprosić. (A przy okazji wczorajszego meczu pokazał, że mimo przydomka jest Portugalczykiem).

Dlatego bardzo spodobała mi się modlitwa na ten dzień (swoją drogą, jak to jest, że człowiek nagle odkrywa coś w tekście, który zna na pamięć?):
Wszechmogący, wieczny Boże, Ty dałeś swojemu ludowi świętego Antoniego z Padwy, znakomitego kaznodzieję i orędownika ubogich, spraw, abyśmy za jego wstawiennictwem prowadzili życie zgodne z Ewangelią * i we wszelkich przeciwnościach doznawali Twojej pomocy. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków.
I tyle. Nie trzeba być superkaznodzieją, ukazywać niedowiarkom, że przed Chrystusem Panem nawet zwierzęta klękają, wskrzeszać umarłych i uciszać morza. Wystarczy "żyć zgodnie z Ewangelią". I jeżeli to uda się Antoniemu dla nas wyprosić, to może być naprawdę wielki cud.
A niesłychane historie? Też przyjdą. W odpowiednim czasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz