Ponoć dobrych nowin możemy bać się tak samo jak złych. Pokazały to dzisiejsze czytania - najpierw wygnali proroka, bo ostrzegał o konsekwencjach, potem wściekli się na Jezusa, bo odpuścił grzechy i przyniósł miłosierdzie*.
A ze strachem przed dobrymi nowinami jest trochę tak, jak z blokadą w wierze w miłosierdzie, w Boże działanie, w cuda. W cuda, które się dzieją. Codziennie i obok nas.
Czasem wystarczy powiedzieć "a rób co chcesz, ja nie mam siły na nic".
A czasami trzeba najpierw samego siebie przekonać, żeby On robił, co chce.
* zainspirowane dzisiejszym kazaniem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz