środa, 11 lipca 2012

strumień światła

Bardzo lubię obrazy i ilustracje, na których osoba modląca się przedstawiona jest w strumieniu płynącego z góry światła. Może to nieco naiwne wyobrażenie, ale zawsze wydaje mi się, że wiele mówi o modlitewnej rzeczywistości.

Szłam dziś na mszę do jednego z kościołów na przedmieściach. Stoi kawałek za tramwajową pętlą, trzeba było przejść drogą pomiędzy ogródkami działkowymi a kamienicami. Stosunkowo cicho i spokojnie, więc zaczęłam idąc odmawiać różaniec.
Ni stąd, ni zowąd, jakichś 50 metrów przede mną, z otwartej bramy na drogę wybiegło dziecko. Malutkie, mogło mieć ze 2-3 lata. Za nim - krzyk matki, bo szkrab przebiegał przez jezdnię, po której sunęła wielka ciężarówka. Zdążył na chodnik. Potem już bezpieczne ramiona ojca i płacz matki, którą opuściło przerażenie.

Pisałam kiedyś o modlitwie, która jest błogosławieństwem. Ciągle się zastanawiam - skoro nie ma przypadków - dlaczego pojechałam tam właśnie dziś, choć wybierałam się od miesiąca, dlaczego właśnie tym tramwajem i szłam właśnie w tej porze. Jak napisała mi K., "to nie chodzi o doświadczenie samego daru, ale przede wszystkim Dawcy". I chyba tutaj trzeba Go szukać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz