sobota, 20 lipca 2013

słoneczne okulary

Dziś dłużej, bo się od wtorku zbieram.

Widziałam jakiś czas temu obrazek z podpisem: A gdybyś jutro obudził się tylko z tym, za co dziś podziękowałeś Bogu?
Pierwsza myśl - przynajmniej byłoby jedzenia pod dostatkiem. A druga, już poważniejsza - jak to jest z tym naszym dziękowaniem, z dostrzeganiem tego wszystkiego, co mamy?
Łatwo sobie pomyśleć, że to wszystko nam się należy. Dach nad głową, ciepły prysznic, jedzenie... a także te sprawy niematerialne - rodzina (bo przecież często te trudniejsze i tak są dobrem), przyjaciele, powody do radości, lepsze lub gorsze zdrowie i... życie.

A coraz częściej widać i słychać wszechobecne narzekanie. Ja też, przyznaję, nie mam tu czystego konta, choć od kiedy zaczęłam na to zwracać uwagę dzięki pewnej rozmowie, to staram się go unikać. Na fejsbuku ostatnio moda na "czego nie powiedzą różne grupy społeczne" - na podstronie wrocławskiej nie znalazłam nic poza narzekaniem. Zimą chcemy ciepła, a po kilku dniach lata narzekamy, że jest za gorąco. Pociągi woziły ludzi jak sardynki, a kiedy PKP IC wprowadziło obowiązkowe miejscówki, to słychać że kombinują i utrudniają. W mieście narzekamy na hałas, na wsi na odległość... ZAWSZE COŚ.

A gdyby tak pewnego dnia obudzić się i ucieszyć jeszcze przed spojrzeniem w okno? Gdyby spróbować być miłym dla tej wrednej kasjerki na PKP albo pani w urzędzie (bo akurat panie z "mojego" dziekanatu są zupełnie niestereotypowe)? Gdyby patrzeć w przeszłość bez żalu, a w przyszłość z ufnością? Patrzeć na świat przez słoneczne, a nie przeciwsłoneczne okulary?

Trudne? Nie wiem. Chcę próbować codziennie. A Ty?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz