Z próśb dzisiejszych nieszporów:
Ty na brzegu morza przygotowałeś uczniom chleb i rybę do spożycia,
- nie dozwól, aby ludzie z naszej winy ginęli z głodu.
Wysłuchaj nas, Chryste, żyjący na wieki.
To nie była jedna z modlitw, nad którą da się nie zatrzymać. No bo jak? Przecież nie może chodzić o to, że odmawiający chodzą do najuboższych i zabierają im ostatnie jedzenie. Niewielu mogłoby kogoś zwolnić i zabrać mu jedyne środki do życia. Gdzie tu sens, gdzie logika?
Zastanawiałam się w święta, dlaczego modlę się przed jedzeniem. Jedna z wielu wersji tej modlitwy, często wypowiadanej jednym tchem, brzmi lekko dwuznacznie: i spraw, aby nikomu nie zabrakło chleba. Przez Chrystusa... W nieszporach - zderzenie. Przeze mnie ktoś ginie z głodu.
A przecież nie mogę być drugą Matką Teresą, nie dam rady rzucić dosłownie wszystkiego i biegać po mieście, szukając tych, którzy nie mają pieniędzy na jedzenie (ani na wódkę).
Co robić?
W pierwszej kolejności patrz na jedzenie, jak na coś, co wcale Ci się nie należy! Kiedy sobie to uświadomisz, nigdy nie odmówisz jedzenia komuś, kto Cię prosi. Pójdziesz i kupisz mu to, czego potrzebuje.
OdpowiedzUsuńNawet jedzenie nam się NIE należy! To DAR!