poniedziałek, 16 kwietnia 2012

wystrój

Na jednej z moich uczelni nad tablicą wisi wielki krzyż. Dzisiaj na tablicy pojawił się całkiem ładny, niemal ozdobny, napis "Jezus Chrystus".
(o. prof., po wejściu): To już musicie podpisywać?

(chciało się dopisać: drewno, przełom XX/XXI w.)

Krzyż. Od zawsze budził kontrowersje, od zawsze wykorzystywany do sporów, polityki, przepychanek, udowadniania komuś, że jest gorszy. Od jakiegoś czasu - w tym wszystkim - coraz bardziej medialny. Niestety w tym gorszym sensie.
Jeszcze kilka dni temu śpiewaliśmy pieśni na jego cześć, składaliśmy pocałunek. Ile w tym przyzwyczajenia, a ile poszukiwania (być może odnalezionego już) Sensu?
Może łatwiej byłoby sobie to wszystko poszufladkować, oznaczyć, nazwać, podpisać. Przeprowadzić granice. Tu jestem ja, tu świat, tu ty. Tu Bóg, i ani kroku dalej. On jednak (jak powiadał anegdotyczny biskup na katechezie) jest transcendentny. Przekraczający wszelakie granice.

A jeśli jest wszędzie, to może łatwiej Go znaleźć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz