środa, 11 kwietnia 2012

świeża i gorąca

Wracając dziś z prowincji do cywilizacji, mijałam przydrożny bar. Za nazwę służyło mu jakieś żeńskie imię, Ewelinka bodajże. A banner reklamowy...
Jakiś czas temu uczyłam się o nazwach własnych, także nazwach punktów usługowych, lokali gastronomicznych itp. O ile dobrze pamiętam, badania nad motywacją nadania jakiemuś miejscu imienia "ludzkiego" wskazywały, że imię to przyjemnie kojarzyło się nadawcy. Łączyło się z dzieckiem, ukochaną, przyjacielem, samym właścicielem choćby. To wszystko przypomniało mi się, kiedy zobaczyłam reklamę tamtego zajazdu. "Ewelinka" ze zdjęciem młodej kobiety w skąpym stroju i informacją, że "czeka świeża i gorąca".
Do tej pory zastanawiam się, czy właścicielowi nie skojarzyło się, że informuje podróżujących, że jego Ewelinka - córka? żona? - wystawia swoje walory, swoje ciało na sprzedaż. Owszem, pewnie chodziło o śmieciowe żarcie, ale przekaz reklamy był niemal jednoznaczny. W pierwszej chwili byłam przekonana, że jest to banner jakiegoś przydrożnego night clubu.
Seks jest wszędzie. Kiedyś temat tabu, dziś - element reklamy. Czy coś nam się tu nie poprzestawiało? Religię zamykamy w zakrystii, a seks wyrzucamy z sypialni i umieszczamy na scenie.

Gdzie szukać rozmowy o świętości i nienaruszalności ludzkiego życia, o godności człowieka, skoro nawet przy drodze w lesie Ewelinka czeka świeża i gorąca?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz