poniedziałek, 23 sierpnia 2010

katolik wylegitymowany z miłości

W wyniku kłopotów z internetową obsługą konta wybrałam się dziś do banku. Powiedziałam pani, z czym są problemy, ona poprosiła o mój dowód osobisty. Byłam przekonana, że znajduje się w portfelu, jednak okazało się, że go nie mam. Pani bankier powiedziała, że w takim razie nie może mi pomóc (nie może potwierdzić mojej tożsamości). Musiałam odejść z niczym.

Weryfikacja tożsamości. Kim jestem? Co może o mnie powiedzieć otoczenie? W życiu nie mogę przedłożyć legitymacji chrześcijanina, która wyjaśni, czego można się po mnie spodziewać. Z jednej strony to dobrze, bo chyba zbyt wysokie byłoby niebezpieczeństwo nadużyć. Z drugiej strony - cały czas muszę postępować tak, żeby nie powodować wątpliwości.

Rozwój mediów - przede wszystkim internetu - w ostatnich latach spowodował niesamowite nagłośnienie ludzkich poczynań. Tak jakoś się dzieje, że od pewnego czasu chrześcijanie - w Polsce przede wszystkim katolicy - nie są szczególnie lubiani. Problem chyba leży w tym, że łatwo taką wirtualną legitymację zdobyć - wystarczy być widzianym na mszy, a jeżeli ktoś pojawia się w kościele częściej lub należy do jednej z parafialnych wspólnot - ooo, to już na pewno jest ortodoksyjnym katolem. Jakie są założenia chrześcijaństwa według tej legitymizacji?
1. Kochaj swoich. Jeżeli ktoś błądzi, wypomnij, zmieszaj z błotem, wyślij do piekła, nienawidź.
2. Przemierzaj świat z kilkoma zwojami różańców na każdej kończynie i wizerunkiem Chrystusa/Maryi na piersiach.
3. Nie słuchaj biskupów. Są zmanipulowani.
4. Partia rządząca kłamie i chce odebrać ci wszystko co twoje, Polsce co polskie, Kościołowi co kościelne. Musisz ich nienawidzić i zniszczyć.
5. Nic tak nie jednoczy jak nienawiść. Pamiętaj o tym.

Boli mnie to, jaki wizerunek katolika prezentują dzisiejsze media, jak jesteśmy odbierani w internecie. Sceny z Warszawy mocno ten wizerunek utwierdzają. Najbardziej zabolał komentarz jednego z obrońców krzyża własnych idei po wypowiedzi abpa Nycza: A co tam jeden biskup! Tja. Pewnie Żyd, mason i cyklista.
Mam cichą nadzieję, że powoli nadchodzą czasy, w których Duch Święty trochę w Kościele posprząta. Że za kilka(naście) lat znów chrześcijanie będą mieli legitymację, jak na samym początku: Patrzcie, jak oni się miłują! (świadectwa Tertuliana). I powyższe - jakże nieprawdziwe - założenia ujawnią swoją fałszywość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz