(fotki pstrykałam komórką i po tajniaku, jakość nie była priorytetem)
mniej więcej tak to wygląda |
Visus, tactus, gustus in te fallitur, sed auditu solo tuto creditur; credo quidquid dixit Dei Filius: nil hoc verbo Veritatis verius.
In cruce latebat sola Deitas, at hic latet simul et humanitas; ambo tamen credens atque confitens, peto quod petivit latro paenitens.Jako że zazwyczaj myślę po polsku, zauważam, że przekład lepiej to oddaje:
Mylą się, o Boże, w Tobie wzrok i smak, kto się im poddaje, temu wiary brak; ja jedynie wierzyć Twej nauce chcę, że w postaci chleba utaiłeś się.
Bóstwo swe na krzyżu skryłeś wobec nas, tu ukryte z Bóstwem człowieczeństwo wraz; lecz w Oboje wierząc, wiem, że dojdę tam, gdzieś przygarnął łotra, do Twych niebios bram.To jest dla mnie w jakiś sposób fenomenalne, że od wieków ludzie gromadzą się by podziwiać Chleb. Budująca jest ta wiara pokoleń, zwłaszcza kiedy człowiekowi wiary brakuje. Kiedy mylą się wzrok i smak.
I chociaż pamiętam, że "msza nie jest po to, żeby zrobić Pana Jezusa", to wymiękam, kiedy widzę jak chleb staje się Ciałem i zostaje między nami.
Drugie piorunujące wrażenie, które częściej jest zauważalne przez tych, co w naszym kościele rzadziej goszczą, wywołuje zegar. Prosty, stojący, z wahadłem. Nie wybija godzin, ale nieustająco tyka. Tik - tak, tik - tak. Kiedy na mszy nie ma ministrantów, niemalże zastępuje gong. Tik - tak. Wszystko przemija oprócz Boga. Tik - tak. Bóg jest bliżej ciebie niż myślisz, On słyszy bicie twojego serca. Tik - tak. Spójrz na ten nieprzemijający pokarm i pomyśl chwilę o wieczności. Zatrzymaj się w swoim biegu. Tik - tak, tik - tak...
W zegarze jest szyba, dzięki czemu z miejsca, w którym zazwyczaj siadam, można obserwować wejście. Ludzie przychodzą i odchodzą, Pan Bóg zawsze zostaje. Niewiele więcej możesz Mu ofiarować ponad czas. Swój czas. Możesz go roztrwonić na rozrywkę, grzech, po prostu zmarnować. Możesz też poświęcić czas Bogu. I wcale nie musi to być całodobowa adoracja i rozmyślanie. Oddawanie czasu Bogu to - jasna sprawa - modlitwa, ale także praca, odpoczynek, rozrywka, spotkania z ludźmi i słodycz samotności.
Kościół wspomina dziś św. Bartłomieja, jednego z Apostołów. On spędzał dłuuugie godziny na adoracji Najświętszego Sakramentu. Chodził za Nim, słuchał, jadał, odpoczywał, rozmawiał. A potem - kiedy nadeszła godzina - chodził z Jego obrazem w sercu - głosił, uzdrawiał, niósł chwałę po krańce ziemi.
(C) lwowek.franciszkanie.pl |
Choć mam do niego kilka zastrzeżeń, koncepcja jest piękna: Chrystus, Alfa i Omega, jest centrum wszechświata, Jego Serce jest środkiem wszystkiego. Niesamowicie wygląda, kiedy promienieje blaskiem.
Na zakończenie powrócę jeszcze raz do obchodów święta św. Bartłomieja. W takiej chwili nie mogłam sobie odmówić ponownego wyszeptania jutrzniowego psalmu:
Boże, mój Boże, szukam Ciebie *i pragnie Ciebie moja dusza.Ciało moje tęskni za Tobą, *jak zeschła ziemia łaknąca wody.Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni, *by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.Twoja łaska jest cenniejsza od życia, *więc sławić Cię będą moje wargi.Będę Cię wielbił przez całe me życie *i wzniosę ręce w imię Twoje.Moja dusza syci się obficie, *a usta Cię wielbią radosnymi wargami,Gdy myślę o Tobie na moim posłaniu *i o Tobie rozważam w czasie moich czuwań.Bo stałeś się dla mnie pomocą *i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie:"Do Ciebie lgnie moja dusza, *prawica Twoja mnie wspiera".Chwała Ojcu i Synowi, *i Duchowi Świętemu.Jak była na początku, teraz i zawsze, *i na wieki wieków. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz