piątek, 20 sierpnia 2010

misheard

Swego czasu w pięknym mieście pojawiły się rozliczne napisy o francuskobrzmiącym (wy)dźwięku: Kler won. Cóż w tym francuskiego? Ano skojarzenie ze starym opactwem cysterskim w Jasnej Dolinie - i tak dziś wspominamy św. Bernarda z Kler-won.
Nie będę tu wklejać życiorysu (bo jest np. tutaj), chcę się natomiast kilkoma myślami podzielić.

Myśl pierwsza - gdzie ci mężczyźni?
w zasadzie nie pamiętałam, kim był św. Bernard. Notka w brewiarzu średnio pomogła. Dijon, gdzie się urodził, kojarzy mi się (nie do końca wiem czemu) z musztardą, a samo Clairvaux - przede wszystkim ze wspominanym już napisem na automacie biletowym. Po głowie kołatała się jakaś odnowa zakonu cystersów, ale to raczej mgliste skojarzenia. Tak jakoś wyszło, że rzuciłam okiem na linkowany życiorys. Przyznaję, przytkało mnie. I to niekoniecznie z powodu cudów czy wielkiej pobożności Bernarda. Opat i mistyk kojarzył mi się z braciszkiem, co jako młodzian do klasztoru wstąpił i tam się niczym poza pobożną modlitwą i askezą nie zajmował. W zasadzie - "tylko Bóg i ja; zatem pozostały Kler - won". Dzieło mnie przygniotło.
Gdzie jego następcy? Gdzie ludzie, co zrobią taką rozróbę teraz?

(odpowiedź hermetyczno-brewiarzowa [znaczy kto zajrzy do tekstów wspólnych to rozgryzie]:
A: Gdzie ci mężczyźni?
B: Zaraz za dziewicami.)

Myśl druga - znowu ogień
Wyjątek z brewiarzowej Modlitwy na dziś (ewentualnie mszalnej kolekty):
Boże, Ty sprawiłeś, że święty Bernard, opat, przejęty gorliwością o Twoją chwałę płonął jak ogień i oświecał Twój Kościół, spraw, za jego wstawiennictwem, abyśmy napełnieni tym samym duchem postępowali jak dzieci światłości.
To już drugi święty w tym miesiącu, który ma coś wspólnego z ogniem (a świętowanie Dominika zaiste niezapomniane było). To nie może przejść bez echa. Zwłaszcza jeżeli każdego dnia odkrywasz coraz większy ogień pod sercem. Jakiś czas temu ktoś mi uświadomił, że w kolektach często pojawia się to, w czym można świętego naśladować. Bo przecież cystersem nie zostanę, 30 opactw nie założę, schizmy nie zakończę... Postępowali jak dzieci światłości... I znów Pawłowe - chcę, ale nie mogę. No to niech Bernard załatwi, żeby się wreszcie udawało.


Myśl trzecia - noż Jasna d... Dolina!
Przyjemnie się kojarzy z Jasną Górą. A ta - z pielgrzymką i rozmowami nikodemowymi. A te - ze św. Pawłem. Jak się to wszystko przedziwnie przeplata.


Myśl czwarta, ostatnia i nieśmiała
Jak już się ten nowy Bernard pojawi, niech oszczędzi jakichś najszlachetniejszych mężów. W świecie też się przydadzą.

Jakieś myśli w komentarzach?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz