Najgorszym murem, jaki może wystawić człowiek przeciw drugiemu, jest on sam. Bardzo spodobało mi się zasłyszane zdanie: człowiek rodzi się z szerokimi horyzontami, które z biegiem życia się zawężają, aż powstanie punkt widzenia.
Gdzie będzie leżał sens naszych rozmów, kiedy wszyscy ustalimy swoje poglądy i będziemy w nich niewzruszenie trwać? Czy i jak rozmawiać z ludźmi, którzy „swoje wiedzą”, niezależnie od relacji tego swoje do jakiegoś obiektywizmu, do prawdy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz