środa, 13 lipca 2011

wysokie pobudki

Mimo że od kilku tygodni prowadzę inny tryb życia niż w trakcie roku akademickiego, ustawiony na stałe środowy budzik na 8:30 wyłączyłam dopiero dziś. Dopiero po tym, jak o nim zapomniałam i zadzwonił w trakcie komunii. Swoją drogą, niezły moment. Pora się wybić z rytmu porannej mszy i ogarnąć, bo "oto za chwilę przystąpię" do czegoś zupełnie innego, czegoś co powinno mnie obudzić z przyzwyczajeń i zastałego myślenia. Znajomy franciszkanin lubił pokazywać, że Ewangelia stawia wszystko na głowie. Komunia zrywa na nogi.
Nawiasem mówiąc, dobrze że nie zadzwonił mi ten budzik w trakcie psalmu. Raz, że pewnie nagłośniłby go mikrofon, dwa, że to mocno wybijające z rytmu jest (trudno się dziwić). I pewnie nawet wychylający się z konfesjonału proboszcz "odśpiewujący" refren by nie pomógł. Zabawne poczucie - miałam wrażenie, że lud jest do tego stopnia milczący, że nawet meble zaczynają śpiewać.

2 komentarze:

  1. uwielbiam Twoje poetyckie płęty;)! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. musiałabyś usłyszeć ten konfesjonał ;) ponoć w kościele nie był tak świetnie słyszalny jak przy ambonie ;P
    (a w ogóle to przeczytałam, że pięty i zastanawiałam się, co za bzdury ponawypisywałam znowu przez kawę ;p)

    OdpowiedzUsuń