poniedziałek, 6 czerwca 2011

neo

Uczestniczyłam w sobotę w sakramencie święceń kapłańskich. Kandydatów tylko dwóch, przez co liturgia była jakby... rodzinna?
I to nie tylko dlatego, że stali się kapłanami we wspólnocie zakonnej, która jest dla nich rodziną. Że biskup powiedział kazanie, które było o nich i dla nich.
Może dlatego, że formularz jest rodzinny:
Czcigodny Ojcze, święta Matka, Kościół, prosi, abyś tych naszych braci wyświęcił na prezbiterów.
(...) Drodzy synowie, zanim przystąpicie do święceń prezbiteratu...
Może dlatego że zawsze mnie porusza obrzęd przekazania pocałunku pokoju, a teraz poruszył jakoś szczególnie.

A może dlatego, że modlitwa święceń tak dobrze wszystko tłumaczy, dzięki czemu można poczuć się po prostu jak członek Kościoła, uczestnik tego wszystkiego co się dzieje i dziać będzie... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz