piątek, 6 maja 2011

hallelu Jah

Niewątpliwie jednym z najbardziej wyczekiwanych momentów Wigilii Paschalnej jest śpiew Alleluja. Wreszcie, po długiej przerwie, z pełną radością i zachwytem zmartwychwstaniem. I to Alleluja przez cały Okres Wielkanocny się przewija. Wszędzie się pojawia. A z drugiej strony normalnie śpiewamy je przed Ewangelią, chyba powoli zapominając o tej radości.
Najłatwiej zapomnieć, jak nikt nie kwapi się do śpiewania i cały werset jest odczytywany. Inna rzecz, że to w ogóle bez sensu, że to jak przyjść na urodziny i wyrecytować Sto lat. A mnie to po prostu rozśmiesza.

Wielkie wydarzenia chcą być wielkie także w naszym małym świecie.

2 komentarze:

  1. Hmm a nie powinno się raczej opuścić "Alleluja" i werset, niż wyrecytować, jeśli cała msza jest recytowana..? (ostatnio się z tym spotkałam, nie sprawdzałam nigdzie, stąd pytajnik.)

    OdpowiedzUsuń
  2. powinno się. Stąd właśnie "w ogóle bez sensu".

    OdpowiedzUsuń