wtorek, 17 maja 2011

znaczenie i działalność...

Brałam dziś udział w sympozjum liturgicznym. Zjechało się trochę szych, wśród nich sam prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, kard. Antonio Cañizares Llovera. Kilka ważniejszych zdań z moich notatek:
Liturgia to przede wszystkim rozpoznawanie Boga w centrum wszystkiego.
Nowy impuls liturgiczny ożywia prawdziwe dziedzictwo II Soboru Watykańskiego, wyrosłe z nowego ruchu liturgicznego z końca XIX i początku XX wieku. Powinniśmy odzyskać to, co znajduje się w Sacrosantum Concilium, nie ma to być reforma dla reformy, ale pogłębienie liturgii, tak jak sobie życzył Sobór.  Odnowa liturgiczna musi być chrystologiczna i eklezjologiczna, skoncentrowana na Chrystusie, który odnawia Kościół.
Liturgia jest czymś więcej niż aktem zewnętrznym, spełnianiem prawa; jest kultem Bożym, uporządkowaniem naszego zwracania się do Boga.

Liturgia jest przekazywaniem Tradycji, którą zagubiliśmy - Tradycję, a w konsekwencji samego Chrystusa. Powinniśmy traktować Liturgię jako dar Boży, Jego działanie, a nasz kult jako reakcję.

Łatwo dopasować liturgię do siebie. Zbyt łatwo. Pytanie tylko, jak długo pozostaje ona świętą Liturgią?
Wszyscy podkreślają potrzebę porządnej formacji, zarówno duchowieństwa, jak i dorosłych świeckich. Tylko czy nam się chce chcieć?

--
Urzekł mnie jeszcze bp Stefan Cichy, który poprowadził śpiew Regina coeli po łacinie, z piękną niezitalizowaną wymową, bez czeli, kłi i virdźini. A rozśmieszył Rektor, który prosił o przekazanie pozdrowień Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II, w ogóle nie zauważając pomyłki. Zaniepokoił tylko chichot kleryków na słowa "na początku naszego zebrania uczestniczyliśmy we wzorcowo sprawowanej Eucharystii". Zaniepokoił, bo nie wiem, co tam się działo - tego poranka uczestniczyłam w innej, w zasadzie wzorcowo sprawowanej, mszy. Ponoć w katedrze było w trzech językach, jakby starej dobrej łaciny nie mogli wygrzebać.

4 komentarze:

  1. co do wymowy, i tak nie wiadomo, jaka była naprawdę łacina paręset lat temu, może "zitalianizowana".

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, choć Ty akurat jako językoznawca powinnaś być mniej sceptyczna (zwłaszcza że znam Twoje poglądy na np. [laiczi] słynne).
    Wiadomo, że teraz wszyscy mówią po łacinie tak, jak im się podoba i coraz głośniejsza jest legenda o anglojęzycznym kardynale - zwolenniku łaciny, który wielu innych Ojców Soborowych do niej zraził przez [hok es karpijium mijum].
    Swoją drogą, na początku pisząc post wstawiłam jakieś inne słowo, dość autorytarne, ale zrezygnowałam na korzyść bardziej neutralnego "niezitalianizowany".

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje dzielne liturgistki! Lubię Was. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Może i powinnam, ale na historii łaciny (i w ogóle języka) nie znam się jakoś szczególnie. A z laiczi to nie poglądy, tylko odruch, bo przyzwyczajona jestem do "polskiej" łaciny. Ale pojęcia nie mam, czy jest właściwsza od włoskiej.

    OdpowiedzUsuń