wtorek, 22 lutego 2011

albo nie być

Jakiś czas temu pojawiła się w sieci strona, na której para oczekująca dziecka uzależniła decyzję o dokonaniu - bądź nie - aborcji od wyniku głosowania internautów. Nie chcę tu się rozpisywać o samym pomyśle. Inna rzecz rozłożyła mnie zupełnie.
System sondy umożliwiał wielokrotne głosowanie. Nie było też żadnej weryfikacji IP, słowem - żadnych zabezpieczeń. Autorzy, po zakończeniu ankiety, opublikowali krótkie podsumowanie. Według publicznych statystyk oddano ponad 2 miliony głosów, z czego prawie 80% za aborcją. Okazało się jednak po zliczeniu pojedynczych, unikalnych głosów, że zagłosowało tylko 278 084 internautów, z czego blisko 74% za... życiem dziecka. Co dalej? z 500 najbardziej "defraudujących głosy" osób tylko 0.8% głosowało przeciwko aborcji (w tym najbardziej defraudujący).

Dwa wnioski.
1. Internauci z opcji "za życiem" są liczniejsi. Przynajmniej do tej pory, ale to i tak optymistyczne.
2. Nienawiść do życia atakuje z ogromną siłą, choć niczym nieuzasadniona jest.

(i linki dla dociekliwych:
500 najbardziej oszukujących
podsumowanie, wyjaśnienia i dokładne wyniki)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz