piątek, 25 lutego 2011

da fine

Piątkowe popołudnia - jeśli tylko da się im szansę dołączenia do kategorii "leniwe" - są idealne na kończenie. W związku z tym skończyłam sobie serial (Flash Forward, polecam) i dwie książki.

Jedna to taka przelotna znajomość, chwila słabości w bibliotece. Zwłaszcza że na tylnej okładce słowa kluczowe: dominikanin, franciszkanie, morderstwo. Zapowiada się nieźle, ale na tych zapowiedziach się kończy. Zbyt wiele rozgrzebanych wątków i mocne uwikłanie polityczne, które jest chyba obliczone na książkę jednego sezonu. Dlatego gdyby kogoś skusiło Officium Secretum. Pies Pański Marcina Wrońskiego, to niech się zastanowi dwa razy. Nawet rozwiązanie zagadki przemknęło jakby bez echa. Aż mam ochotę napisać: Zabił [X.], ale to nie ma nic do rzeczy.

Druga książka to... no. Wymęczyliśmy się wreszcie z Augustynem, czyli aż wstyd się przyznać, ile czasu zajęły mi Wyznania. Cóż powiedzieć? Filozoficzne podstawy pomagają w zrozumieniu, o co w tym wszystkim chodzi. Zwłaszcza pod koniec, kiedy Augustyn snuje filozoficzne rozważania bardziej niż wcześniej. Z drugiej strony - świadectwo wiary i dochodzenia do niej u szalenie inteligentnego człowieka. Warto na pewno, choć proste nie jest.
Z dnia na dzień odkładałem rozpoczęcie życia w Tobie, a nie odkładałem tego, żeby co dzień w sobie samym umierać. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz