niedziela, 20 lutego 2011

VII niedziela zwykła (A)

Kapłańska,
choć do całego Izraela się odnosi. Dzisiaj - do wszystkich ludzi nawet. I przynosi odpowiedź, bo co to znaczy "bądźcie święci"? Pewien starutki franciszkanin mówił wszystkim w spowiedzi: "musisz być dobry jak Pan Jezus". Mało kto go rozumiał, a to przecież o miłosierdzie dla innych chodzi. Kochać, choćby bolało. Mądrze kochać.

Psalm 103
uroczo pokazuje Bożą opiekę. Jak ojciec - to określenie mogłoby dotyczyć całości. Bóg daje nam to, czego szukamy, choćby i nieświadomie.

Pierwszy do Koryntian.
Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość.
Czy to znaczy, że mam rzucić książki w kąt i zacząć wieść życie stereotypowego "wioskowego głupka"? Używać maksimum stu słów, zająć się głównie tipsami i drinkami z palemką? enoooo...
nie.
Mądrość tego świata to raczej cwaniactwo, to wiedza jak się ustawić, to pokładanie nadziei tylko w sobie i własnym portfelu. Ktoś, kto życie podporządkowuje Osobie, która obiecuje pełnię szczęścia dopiero po śmierci, łatwo może być uznany za głupca. Jakże wieloznaczny jest tu mądry wybór.

Mateusza.
Wielu wrogów chrześcijaństwa interpretuje ten fragment przeciwko nam, jakoby Chrystus nakazywał słuchaczom bycie chłopcami do bicia. Kiedy ktoś mnie atakuje, chce mi coś zabrać lub poniżyć - proszę bardzo! Rzućcie się na chrześcijan! Czy tak? Żadną miarą. Uległość może mi pokazać, że tak naprawdę Bóg jest najważniejszy. Nie moje widzimisię, bogactwo czy cokolwiek innego. Poza tym - miłość, nawet jeśli ma się odnosić do wroga, to nie pozwalanie na wszystko. To otoczenie modlitwą i traktowanie jak człowieka. Każdego. Więc bez wrogości, ale pamiętając o niezbywalnej godności, tak jak robi to Bóg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz