poniedziałek, 15 listopada 2010

coraz bliżej [***]

W ubiegłą niedzielę (7 listopada) czekając na tramwaj obserwowałam montaż gigantycznej choinki przed jednym z centrów handlowych. Dzisiaj weszłam do środka (tego centrum, nie choinki). Tam... X-mas w pełni.

Tak, x-mas, bo z CHRISTmasem, BOŻYM Narodzeniem to coś nie ma nic wspólnego. Jeszcze nie było słychać piosenki gościa, który został w święta porzucony przez kobietę <tekst w oryginale>, ale atmosfera Zimowych Świąt Światła* przenika wszystko.
W sumie to naturalny skutek. Najpierw stwierdzamy, że chrześcijaństwo jest wstydliwą sprawą prywatną, potem wyrzucamy "Christ" z "Christmas"**, potem sprowadzamy święta do szału zakupów i rocznych obrotów w centrach handlowych każdy weekend.

Co będzie dalej?

Pomóżmy Chrystusowi pozostać w świętowaniu Jego Narodzin. Po Adwencie.

*to coś wprowadzono w Oxfordzie zamiast Bożego Narodzenia
** niestety język polski nie oddaje tego tak ładnie

2 komentarze:

  1. No o TYM komercyjnym zjawisku można by pisać eseje. We mnie budzi ono niesmak (aż po obrzydzenie), zdenerwowanie i smutek, bo przecież jest ono bezpośrednim odzwierciedleniem stanu ducha naszego społeczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
  2. zastanawiam się, gdzie jest granica między rzeczywistą potrzebą ducha a potulnym akceptowaniem popkulturowej sieczki.
    A sztucznej atmosfery świąt nie znoszę.

    OdpowiedzUsuń