poniedziałek, 15 listopada 2010

"wie pani"

Cytat dnia.
Znaczy 6 i pół godziny w pociągu i, wśród siedmiorga przedziałowych współpasażerów, dwie kobiety, które nawijały non stop. (A socjologowie się martwią, że kolejowe znajomości odchodzą w niepamięć). Potok słów, którego niestety nie dało się nie słyszeć. I jedno zdanie, które usłyszałam inaczej.
<dyskusja o wróżkach i bioenergoterapii>
[A]: Bo wie pani, ja jestem katoliczką, ale niezaangażowaną.
[B]: Ja nie jestem katoliczką.
[A]: Ja jestem tak luźniej, to ja mogę chodzić do wróżki...

W sumie to całkiem proste i logiczne rozumowanie. Jestem katolikiem, więc chcę żyć w zgodzie z nauczaniem Kościoła. Im dalej od katolicyzmu w głowie i w sercu, tym więcej spraw - grzechów akceptuję.

Problem polega na tym, że gdy pojawia się słowo "ale", zawsze później zjawiają się problemy.

Obyś był zimny albo gorący!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz