niedziela, 7 listopada 2010

XXXII niedziela zwykła (C)

Druga Księga Machabejska
pokazuje, że zmartwychwstanie nie jest wymysłem oszołomionych katoli. Ani męczeństwo. Dla braci - bohaterów pierwszego czytania - najważniejsze jest życie w Bogu, choć nawet nie podejrzewają, w jaki sposób dokona się odkupienie człowieka.
Myślę sobie jeszcze o bezpośredniej przyczynie ich śmierci - odmowie spożycia zakazanej przez Prawo wieprzowiny. Zestawia mi się to z przyjętą w Polsce zasadą wstrzemięźliwości od mięsa w piątki. Jasne, że dziś mamy w prawie sporo furtek, by ten przepis ominąć. Łatwo jednak widać, jak wielkie dokonało się przewartościowanie: od przyjęcia śmierci, by nie przekroczyć zakazu, do podważania, szukania luk i usprawiedliwień, żeby podobny zakaz zniwelować.

Psalm 17
Pierwsze dwie zwrotki nadają niesamowity kontekst trzeciej. Okazuje się, że człowiekowi sprawiedliwemu potrzebna jest Boża ochrona. Czyniłem sprawiedliwie, ludzie zatem powinni żyć ze mną w zgodzie. Niestety, świat wygląda tak, że muszę ukrywać się w cieniu Boga. Przy czym słowo "muszę" nie wywołuje we mnie negatywnych uczuć. Gdy już zmartwychwstanę, stanie się największa, niewysłowiona radość.

Drugi list do Tesaloniczan
pokazuje właśnie takie realia. Nie wszyscy mają wiarę. Trudno jest żyć w świecie antywartości, jednak modlitwa - za dobrych i złych - może zdziałać liczne cuda. A najpiękniejsze jest to, że przemienia przede wszystkim modlącego się i uzdalnia do dobrego życia.

Święty Łukasz.
Wielu młodych ludzi narzeka, że Kościół w Polsce jest skansenem. Że ludzie przed trzydziestką są wśród kobiet o niskich PESELach jak rodzynki w drożdżówce. Większość intencji mszalnych odnosi się do zmarłych. Stąd już o krok od stwierdzenia, że Bóg jest Bogiem umarłych. Trzeba sobie o Nim przypomnieć, gdy śmierć już powoli puka do drzwi.
Usłyszałam kiedyś, że dobro jest silniejsze od zła, ale ma gorszy PR. Z młodym duchem Kościoła chyba jest podobnie. Media nie chcą nas dostrzegać, przyzwyczajeni do władzy starsi nie chcą dopuścić do głosu...
Jezus Chrystus jest Bogiem żywych. Jak najbardziej - bo sam jest żywy. Ten sam Chrystus, który opowiada o Bogu Abrahama i Mojżesza, opowiada o Bogu Twoim i moim. Tym samym. Tego samego Chrystusa możesz zaprosić do swojego życia.
Trzeba tylko przełamać stary schemat myślowy. Uwierzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz