Dawno nie byłam na ślubie. Chyba nigdy - poza rodziną.
Dziś moi przyjaciele stali się mężem i żoną.
Nie wiem, czy obok powszechnego kapłaństwa wypływającego z sakramentu chrztu, można powiedzieć o powszechnym małżeństwie. Wiem tylko, że ich - nowożeńców - radość rozprzestrzeniła się dookoła (i dotarła aż do chóru).
(I jak nie przypomnieć sobie słów: Kościół się cieszy...)
Jeżeli Gabrysia i Michał będą przez całe życie choćby tak szczęśliwi jak śpiewająca na ich ślubie złożona z przyjaciół schola...
(Czego im życzę, bo ponoć tu zaglądają. Zwłaszcza że "stali się oboje jednym ciałem").
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz