niedziela, 21 sierpnia 2011

Madryt


Budzimy się chwilę przed jutrznią, odmawiam jeszcze w śpiworze. Okazuje się, że burza zniszczyła namioty adoracji, Komunii wystarczy tylko dla nielicznych. Organizatorzy proszą, by tę duchową przyjąć w intencji papieża, a po powrocie do Madrytu przyjąć Ciało Pańskie. Jeszcze przejazd Benedykta XVI między sektorami i msza święta. Tym razem ja „tłumaczę” papieskie kazanie, potem przemówienie przed Aniołem Pańskim. Radość Brazylijczyków. Wracając umawiamy się ze znajomymi wolontariuszami – kolejne potoki radości. Wieczorem, po Komunii, idziemy obejrzeć katedrę. Miejscowi mówią, że nie warto, bo jest brzydka, ale nam zależy – w końcu to katedra. Nie żałujemy, ci ludzie chyba brzydkiego kościoła nie widzieli. Trochę na szybko, bo zaraz msza, obchodzimy całą, do Matki Bożej wejść już się nie da. Szybko, żeby zdążyć przed deszczem, idziemy jeszcze do Bazyliki św. Franciszka. To była świetna decyzja – szczęka opada i zostaje na podłodze. Chwilę się modlimy, nie możemy dobrze zwiedzić, bo właśnie trwa kazanie. Nie zapomnę tego kościoła długo. A w Kolegium – deszczowo-przejaśnieniowo-burzowe świętowanie ostatniego wieczora w Madrycie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz