czwartek, 11 sierpnia 2011

Toledo


Przyjemne gorąco od samego rana, zimny prysznic niewiele zmienia. Śniadanie na słodko – nie przyzwyczaję się do nich aż do końca, dalsza część powitania w parafii i początek zwiedzania Toledo. Przepiękne miasto. Na górę (do zabytkowej części) prowadzą ruchome schody. Wśród zabytków czuć jakiś młody duch – czy to 12 000 pielgrzymów? Na głównym placu mali chłopcy grają w piłkę, my odmawiamy Anioł Pański w dwóch językach jednocześnie. Po obiedzie sjesta, potem próba śpiewu i ostatnia msza po polsku. Będzie jej brakować. Nieszpory już w trzech językach, teksty niestety tylko w dwóch (hiszpański i angielski). Integracja, a potem musical w miejscowym domu kultury. Świetny, gdyby tylko mniej mówili... Wieczorem udaje nam się ustalić godzinę wstawania i śniadania – mały sukces językowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz